Będzie remont ulicy Gierdziejewskiego! Choć na przebudowę i zmianę przebiegu ulicy pewnie przyjdzie nam jeszcze poczekać, ZDM potwierdził, że ulica pojawiła się w planach remontowych na 2022 rok. Do remontu pójdzie odcinek od ul. Konotopskiej do ul. Lalki, czyli w zasadzie cała ulica.
Zakres remontu obejmie wymianę nawierzchni, zwiększenie bezpieczeństwa ruchu drogowego poprzez wytyczenie zatok postojowych, miejsc do parkowania równoległego czy brukowanych azyli dla pieszych. Ponadto na skrzyżowaniu Gierdziejewskiego, Czerwonej Drogi i Posagu 7 Panien pojawi się sygnalizacja świetlna (ma za nią zapłacić inwestor zewnętrzny).
Póki co trwają prace projektowe, więc docelowe rozwiązania nie są jeszcze znane, ale będę co jakiś czas dopominał się o projekt w ZDM.
Cieszy, że po latach skarg władze dzielnicy wreszcie dogadały ten niezbędny Szamotom i Niedźwiadkowi remont z miastem. Serdecznie dziękuję za informację o planowanym remoncie p. radnej Annie Lewandowskiej!
Nie oznacza to, że w sprawie bezpieczeństwa na Szamotach Urząd Dzielnicy może spocząć na laurach. W połowie kwietnia napiszę trochę więcej o planowanej wycieczce po okolicy, za której pomocą będziemy próbowali wraz z sąsiadami zwrócić uwagę na najbardziej niewygodne i niebezpieczne miejsca na osiedlu.
Pozostałe aktualizacje
Niestety, #niedasie wytyczyć na czas budów korytarza dojazdowego z płyt betonowych szlakiem przyszłych ulic Silnikowej czy Odlewniczej, ponieważ są one nadal własnością prywatną, a poza tym musi być zapewniony dojazd ciężarówek do placu budowy ośrodka szkolno-przedszkolnego na Hennela. Tym samym (póki co) nici z odciążenia Dyrekcyjnej, Posagu 7 Panien czy Habicha. Dlaczego nie można w tej sprawie porozumieć się z deweloperami? Nie wiadomo. Będę jeszcze drążył temat.
Bezpieczeństwo i parkowanie na Herbu Oksza – słupków na przejściach nie będzie dopóki droga nie zostanie odebrana przez Urząd Dzielnicy, przejść formalnie wytyczonych nie ma, pozostaje nam Straż Miejska, która także na prywatnej posesji niezbyt chętnie bierze się do roboty. Trudno mi uwierzyć, że nic nie da się z tym zrobić.
Skwery na Szamotach (m.in. przy Odlewniczej, Silnikowej i Dyrekcyjnej) mają zostać najpierw zagospodarowane przez podmioty prywatne, a potem przekazane dzielnicy. Niestety, Urząd nie podaje żadnych dat, także pozostaje pytać dalej 😉
Firmy Equilis i Murapol – póki co nie wiadomo, jaki będzie ich wkład w infrastrukturę osiedla, ale rozmowy z przedstawicielami deweloperów trwają.
Chodniki i przejścia tymczasowe na terenie Szamotów pozostają podobno kwestią otwartą – o ile mieszkańcy wskażą lokalizacje, w których są one potrzebne. Jeżeli masz pomysł, podziel się z nim w komentarzach na Facebooku – prześlę „paczkę” w kolejnym zapytaniu do Urzędu Dzielnicy.
Co słychać po drugiej stronie torów?
Na Skoroszach póki co nie ma co liczyć na nową zieleń poza planowanym skwerem z Budżetu Obywatelskiego, który powstanie przy świeżo wybudowanym żłobku przy ul. Dzieci Warszawy 22. Skwer znajdzie się tutaj:
Lepszy rydz niż nic, ale Skoroszom przydałoby się nieco więcej niż dodatkowe 0,16 ha zieleni urządzonej. Niestety, urząd przyznaje nie ma w swoim władaniu działek pod skwery.
Wygląda to na niedociągnięcie systemowe – Zieleń Warszawska tworzy strategię, nie zapewniając dzielnicom środków na jej realizację. Niebawem wyślę w tej sprawie kilka wniosków o informację publiczną. Zobaczymy, czego się dowiemy.
Czytając o mieście często możemy spotkać się ze sformułowaniem “przeskalowanej infrastruktury”. W niniejszym tekście postaram się naprędce przybliżyć, skąd bierze się przeskalowana infrastruktura, dlaczego jest dla miasta niekorzystna i co można z nią zrobić.
Dlaczego wszystkie drogi nie mają pięciu pasów ruchu?
Odpowiedź na to pytanie wydaje się być intuicyjnie wręcz prosta. Na lokalnych, osiedlowych ulicach pięć pasów ruchu nigdy nie miałoby okazji zapełnić się pojazdami, kosztując przy tym koszmarnie dużo pieniędzy i zajmując ogromne połacie przestrzeni.
Podobnie rzecz miewa się w przypadku np. szerokości ulic. Nie bez powodu są one obecnie ustandaryzowane i np. w przypadku drogi głównej (klasy “G”) wynoszą dokładnie 3,5 metra szerokości na pas ruchu.
Ustawodawca (dzięki pomocy inżynierów) ocenił, że właśnie taka szerokość pozwala na bezpieczne minięcie się nawet bardzo szerokim pojazdom, jak również zjechać zepsutym autom do krawędzi jezdni nadal zachowując możliwość przejazdu ulicą.
Nic. 3,5 metra całkowicie wystarczy na każdą z tych sytuacji.
Nic, 3,5 metra nadal wystarczy. Po drugiej stronie jest przecież drugie 3,5 metra.
Nadal zostanie ok. 3 metrów luzu.
A jak często się to zdarza?
Opłacalność, głupcze
Oczywiście każdą ulicę możemy budować “z zapasem”, np. na jednoczesną awarię ośmiu tirów albo awaryjne lądowanie Boeinga 737. Jest to technicznie możliwe, można też uzyskać odstępstwo od ministerstwa infrastruktury aby nam na to pozwoliło.
Pytanie tylko, kto za to wszystko zapłaci. Budowa infrastruktury jest kosztowna, a inżynieria to trudna sztuka balansowania tego, co jest wystarczające i tego, co jest opłacalne. Budowa wiaduktu, który utrzyma pojazdy 10 razy cięższe od ciężarówki jest możliwa, ale nieopłacalna. Z kolei budowa wiaduktu, który zawali się pod ciężarówką jest może i tania, ale z oczywistych względów niewystarczająca.
Z tego powodu budowanie ulic z pasami ruchu po 5 metrów szerokości najzwyczajniej nie ma sensu. Nie dają one większej przepustowości drogi, natomiast taka półtorametrowa “rezerwa” zachęca do wyprzedzania, co negatywnie odbija się na bezpieczeństwie pieszych.
Poza tym 1,5 metra więcej to zauważalnie większe koszty. Każdy, kto robił remont mieszkania wie, jak rzekomo niewielka zmiana wielkości pomieszczenia przekłada się na wzrost powierzchni (np. do wyłożenia glazurą). W przypadku jednopasmowej ulicy o długości 0,5 kilometra zmiana szerokości pasów ruchu z 3,5 do 5 metrów oznacza 3000 m² powierzchni utwardzonej więcej (a co za tym idzie więcej asfaltu, żwiru, piasku, robocizny itd).
Podobnie wygląda to w przypadku chodników czy dróg dla rowerów. Jasne, w reprezentacyjnych miejscach zdarza się, że budujemy chodniki szersze niż trzeba – np. ze względów urbanistycznych. Ale zazwyczaj najbardziej opłacalne jest dopasować ich szerokość do oczekiwanego ruchu pieszych czy rowerzystów.
Oprócz kosztów materiałów, inżynierowie muszą wziąć pod uwagę także koszty eksploatacji (w tym utrzymania i czyszczenia) oraz koszty ekologiczne. Te ostatnie bywają niebanalne – nieprzepuszczalna powierzchnia wiąże się z lokalnymi podtopieniami, zwiększoną erozją oraz zwiększonym zanieczyszczeniem wód i strumieni. Z tego powodu współcześni fachowcy starają się unikać szczelnego betonowania każdej powierzchni płaskiej, na którą trafią.
Skąd bierze się przeskalowana infrastruktura?
W zdecydowanej większości jest to spadek po PRLu. Szerokie ulice były oczkiem w głowie decydentów, a gospodarka planowa nie przejmowała się takimi szczegółami jak opłacalność inwestycji. Budowano szeroko, choć z materiałów marnej jakości, i nie przejmowano się bezpieczeństwem.
Część ulic, których szerokość nie pasuje do otoczenia niegdyś obsługiwało zakłady przemysłowe (jak ul. Gierdziejewskiego w Ursusie czy Żupnicza na Kamionku) i część ich logistyki. Obecnie, będąc otoczone osiedlami, marnują przestrzeń i stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu.
Miejskie legendy głoszą, że wybetonowane warszawskie ronda (których z roku na rok jest coraz mniej, ale każdy pamięta jak kiedyś wyglądało rondo Dmowskiego oraz jak obecnie wygląda rondo de Gaulle’a) zawdzięczają swój brak zieleni i temu, żeby Wojsku Ludowemu i ZOMO łatwiej było blokować skrzyżowania w razie protestów. Czy to prawda? Nie wiem. Wyraźne jest jednak, że żadnej innej funkcji nie pełnią.
Mimo standardów, obecnie również zdarzają się przykłady przeskalowania infrastruktury, choć zazwyczaj na dużo mniejszą skalę niż “za komuny”. Lokalnym przykładem z Pragi-Północ jest wlot ul. Objazdowej w Kijowską, gdzie lokalna uliczka z ograniczeniem do 30 km/h i szkołą nagle zmienia się w czteropasmową ulicę.
Czy kiedykolwiek będzie przenosiła taki ruch, aby potrzebne były po dwa pasy w każdym kierunku? Nawet po ukończeniu zabudowy “Drucianki” wydaje się być to mało prawdopodobne. Na szczęście to skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną, ale i tak zależność jest prosta – im mniej pasów ruchu do pokonania na skrzyżowaniu przez pieszego, tym bezpieczniej.
Co robić z przeskalowaną infrastrukturą?
Po pierwsze – nie budować jej. W tym robimy się z roku na rok coraz lepsi.
Po drugie – poprawiać ją. Na szczęście organizacja ruchu na szerokim pasie asfaltu może być zmieniana bez ponoszenia ogromnych kosztów kompleksowej przebudowy. Przykładem dobrych praktyk jest ul. Pawińskiego na Ochocie. Kiedyś jej przekrój prezentował się następująco:
Obecnie wygląda tak. Ta sama przepustowość, większe bezpieczeństwo i wyższa funkcjonalność.
Co prawda obecnie to chodnik wydaje się być przeskalowany, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby w kolejnych latach wykroić z niego pas zielonej infrastruktury (tak, zieleń to też część infrastruktury miejskiej!) i zorganizować ulicę w następujący sposób:
Podsumowanie
Przeskalowana infrastruktura to infrastruktura nie dopasowana do potrzeb, które będzie realizować. Jest nieekonomiczna i nieekologiczna, a w przypadku dróg stanowi często zagrożenie dla bezpieczeństwa pieszych. Na szczęście obecnie budujemy według dość sztywnych standardów, mających na celu lepsze wykorzystanie przestrzeni oraz bardziej ekonomiczne wykorzystanie miejskich zasobów.
W przypadku starej przeskalowanej infrastruktury, możemy “po kosztach” sprawiać by była bezpieczniejsza i dostosowywać ją do obecnych standardów. Jest to bezpieczne, wygodne i opłacalne. Nie ufajcie populistycznym radnym piszącym, że “żadne zwężenie dróg nie prowadzi do niczego dobrego”. W większości przypadków przeznaczenie zbędnych hektarów asfaltu pod parking czy teren zielony to dla miasta i mieszkańców same korzyści.
Inżynierowie wiedzą lepiej. To też ludzie i także popełniają błędy, ale mimo tego warto im zaufać. Jestem święcie przekonany, że laicy popełniają zdecydowanie więcej błędów 😉
PS. Ogólnie dobrą praktyką jest nie wierzyć ludziom, którzy używają dużych kwantyfikatorów – „żadne zwężenie”, „każda zmiana”, „wszyscy ci ludzie”. Rzeczywistość rzadko jest taka prostacka, tak więc z dużym prawdopodobieństwem kłamią.
PS2. Napisałem zapytanie do rzecznika Państwowej Straży Pożarnej w sprawie tego, co najczęściej przeszkadza w interwencjach. Niebawem przekonamy się, czy faktycznie ulice o szerokości 3,5 metra i słupki są taką zmorą warszawiaków, jak piszą co niektórzy 😉
Ulica Gierdziejewskiego jest jedną z ważniejszych ulic północnej części Ursusa. Pozwala na szybki dojazd do ekspresowej obwodnicy Warszawy z Niedźwiadka i obsługuje nowe osiedla powstające na terenie dawnych Zakładów Mechanicznych.
Niestety, jej stan pozostawia wiele do życzenia, planów przebudowy póki co nie ma, a kompleksowa przebudowa będzie wymagała sporych nakładów w związku z realizacją zapisów Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP).
Zapisy planu zakładają, że ulica Gierdziejewskiego (oznaczona 1KD-G) zmieni swoją nazwę na ul. Orłów Piastowskich. Zmianie ma ulec także jej przebieg – od skrzyżowania z ul. Posag 7 Panien będzie prowadziła do ul. Władysława Jagiełły.
Kasa, misiu, kasa…
W związku z tym, w praktyce zostają dwie opcje – albo remont ratunkowy, czyli frezowanie nawierzchni i ewentualna zmiana oznakowania poziomego (czyli pasów wymalowanych na jezdni) albo kosztowna przebudowa, która będzie wymagała wpisania do Wieloletniej Prognozy Finansowej (WPF) stolicy do 2050 roku.
WPF to dokument, który ulega zmianom stosunkowo często. To, że obecnie przebudowa ul. Gierdziejewskiego (oraz budowa nowej ul. Orłów Piastowskich łączących ją z ul. Jagiełły) nie jest w niej ujęty, nie znaczy, że nie może się tam pojawić choćby i za rok. Kluczem do sukcesu jest przekonanie do tego radnych miejskich, ponieważ to Rada Warszawy decyduje o tym, co ma zostać ujęte w WPF.
Jak doprowadzić do tego, aby Rada Warszawy zainteresowała się jej przebudową?
Zainteresujmy miejskich radnych
Po pierwsze, warto napisać do miejskich radnych wybranych z naszego okręgu (Okręg wyborczy nr 9 – Bemowo, Ursus, Włochy). Są to:
Najbardziej w sprawach Ursusa zdaje się orientować radna Łukaszewicz, więc jeżeli masz czas wysłać tylko jednego maila, wyślij go do niej. W mailach do radnych wypada wspomnieć o tym gdzie mieszkamy oraz wymienić powody, dla których przebudowa Gierdziejewskiego jest niezbędna dla rozwoju okolicy.
Argumenty za przebudową
Zły stan techniczny drogi powodujący sytuacje niebezpieczne (wypadki, kolizje);
Nieprzepisowa szerokość drogi (po 4,5 metra na pas) stanowiąca ryzyko dla pieszych;
Wytarte oznakowanie poziome oraz zły stan nawierzchni powodujące wypadki drogowe (około 30 kolizji rocznie);
Bliskość parku i placówek oświatowych;
Dynamiczny rozwój osiedli na terenie byłych Zakładów Mechanicznych oznaczający wzrost liczby pojazdów i pieszych, w tym dzieci w wieku szkolnym;
Potrzebę korekty przebiegu w celu zwiększenia powierzchni terenów zielonych w okolicy;
Można także wspomnieć, że prace mogłyby zostać częściowo sfinansowane ze środków deweloperów budujących osiedla w okolicy, m.in. firmy Equilis.
Możliwość etapowania
Dla chętnych – warto dodać, że przebudowa może być etapowana -priorytet ma zmiana (niestety najbardziej kosztowna) zmiana przebiegu, natomiast pozostała część ulicy (od Posagu 7 Panien do Połczyńskiej) może być wyremontowana (np. za pomocą frezowania nawierzchni) i uspokojona poprzez zwężenie pasa ruchu do 3,5 metra poprzez wytyczenie nowych miejsc parkingowych wzdłuż jezdni oraz osobnych pasów do skrętu. Te działania nie powinny wymagać wpisu do Wieloletniej Prognozy Finansowej, ponieważ podchodzą pod zwykłe utrzymanie dróg.
Ursusem rządzi koalicja zbudowana z członków Koalicji Obywatelskiej oraz lokalnego ugrupowania o nazwie Stowarzyszenie Obywatelskie w Ursusie. Burmistrzem (z ramienia KO) jest Bogdan Olesiński. Wiceburmistrzami (z ramienia Stowarzyszenia Obywatelskiego) są Wiesław Krzemień i Kazimierz Sternik. Pisma można kierować zbiorczo do całego Zarządu Dzielnicy (pod adres email ursus.sekretariat@um.warszawa.pl).
Ulica Gierdziejewskiego jest zarządzana przez Zarząd Dróg Miejskich nie bez powodu – to droga prowadząca do wylotówki z Warszawy i obwodnicy, która ma obsługiwać nie tylko ruch osobowy z Szamotów czy Niedźwiadka, ale także zakłady przemysłowe położone na terenie dzielnicy (a tych w Planie Zagospodarowania wcale nie jest tak mało).
Niestety, ciężki ruch i duża liczba pieszych to niekoniecznie dobre połączenie. Co prawda Plan Zagospodarowania przewiduje, że większość ruchu będzie omijało osiedla mieszkalne przez wjazd z ul. Licencyjnej, ale pozostała część ciężarówek będzie pokonywała skrzyżowanie ulicy Gierdziejewskiego z Posagiem 7 Panien.
Tymczasem obie ulice mają nieprzepisową szerokość (Gierdziejewskiego ma ponad 4,5 metra na pas ruchu, podczas gdy powinna mieć po 3,5 metra) oraz poza azylami dla pieszych nie mają uwzględnionych żadnych zabezpieczeń pasywnych (np. progów zwalniających, pasów akustycznych czy “esowania” przebiegu), ponadto pasy ruchu są powycierane i niewyraźne, a same ulice prowadzą do miejsc, które z pewnością będą przyciągać duże potoki pieszych – m.in. Eko Parku, Parku Hassów, Szkoła Podstawowa z Oddziałami Integracyjnymi nr 2 przy ul. Orłów Piastowskich czy żłobka przy ul. Czerwona Droga.
O ile przebudowa ulicy Posag 7 Panien to kwestia stosunkowo niedalekiej przyszłości, z Gierdziejewskiego nie wygląda to tak różowo. Z tego powodu ulica pilnie wymaga zmian.
Piesi – choć są szczególnie narażeni na kolizje – to nie jedyni użytkownicy drogi, którzy są zagrożeni jej obecnym stanem technicznym. Na Gierdziejewskiego regularnie dochodzi do kolizji między pojazdami, ponadto zły stan nawierzchni działa destrukcyjnie na zawieszenie jeżdżących po niej aut. Jak wyglądają statystyki dotyczące kolizji można zobaczyć na odpowiedzi z Komendy Stołecznej Policji:
Jeżeli chcesz zwrócić uwagę na kwestie bezpieczeństwa, zachęcam do wysłania emaili do Zarządu Dróg Miejskich (email: kancelaria@zdm.waw.pl) oraz Biura Zarządzania Ruchem Drogowym (email: bzrd@um.warszawa.pl).
Przebudowa ulicy Gierdziejewskiego i korekta jej przebiegu pozwoli na zwiększenie powierzchni Eko Parku. Ponieważ w miejskich dokumentach (m.in. tych dotyczących zieleni urządzonej) zapisano założenie, że w każdej dzielnicy powinno przypadać 5 metrów kwadratowych zieleni urządzonej na głowę, zwiększanie powierzchni parków i skwerów powinno być jednym z miejskich priorytetów.
Jeżeli chcesz wysłać maila w sprawie strategii Warszawa 2030 i 5 metrów kwadratowych zieleni na głowę mieszkańca, zachęcam do napisania do Zarządu Zieleni (email: kontakt@zzw.waw.pl) oraz Urzędu Dzielnicy Ursus (email: ursus.urzad@um.warszawa.pl).
Polskie ustawodawstwo (konkretniej Art. 16. Ustawy o drogach publicznych) wymusza na deweloperach koszty partycypacji w inwestycjach w okoliczną infrastrukturę. O tym, jak to wygląda w Warszawie można przeczytać tutaj. Jako, że na Szamotach działa wielu deweloperów, jest kogo obciążać kosztami budowy i przebudowy infrastruktury. To już się dzieje – za pieniądze deweloperów budowane są nowe ulice, w planach są też przebudowy istniejących. Z tego co wiem, do tej pory nie określono, jaki wkład w infrastrukturę będzie miał właściciel jednej z większych działek na rogu Posagu 7 Panien i Gierdziejewskiego – firma Equilis.
Kiedy siadałem do tego tekstu, wojna w Ukrainie jeszcze się nie zaczęła. To, co dzieje się za naszą wschodnią granicą z całą pewnością nie pozostanie bez wpływu na gospodarkę Polski i finanse miasta. Zapewne priorytety inwestycyjne ulegną zmianie.
Czy to znaczy, że nie ma sensu zajmować się teraz przebudową ulicy Gierdziejewskiego? Moim zdaniem jest. Nie nastawiam się na szybki sukces, a w przypadku przedsięwzięć długoterminowych najlepszy moment na start jest… teraz. Im szybciej uda się zbudować wśród radnych i urzędników świadomość problemu, tym większa szansa, że w końcu się nim zajmą.
Zachęcam do rozmów, wysyłania maili, a w dłuższej perspektywie – zorganizowania wspólnie eventu czy happeningu, aby zainteresować prasę – ale to może już gdy będzie trochę cieplej (i spokojniej) 🙂
Aktualizacja
Pani radna Anna Lewandowska przekazała, że według burmistrza Olesińskiego planowany jest remont ulicy po zakończeniu prac przez Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Prace nie obejmą jednak zmiany przebiegu ulicy ani przebudowy skrzyżowania ulicy Posag 7 Panien z Gierdziejewskiego.
PS. Nie wiem, co stanie się z istniejącą już ulicą Orłów Piastowskich, ale postaram się dowiedzieć 😉
Według opracowanego w 2021 roku na zlecenie stołecznego Ratusza raportu, w Ursusie na głowę mieszkańca przypada 2,88 m² zieleni urządzonej – to jeden z gorszych wyników w mieście. Celem miasta jest, aby w każdej dzielnicy było to 6 m². Mimo tego, władze nie palą się do stworzenia nowych parków na Szamotach i Skoroszach.
Raport opracowali urzędnicy z Miejskiej Pracowni Planowania Przestrzennego i Strategii Rozwoju w ramach przygotowań do prac nad nowym studium zagospodarowania miasta. Jak pisała w marcu 2021 roku “Stołeczna”:
Na jednej z map zaznaczono, które warszawskie osiedla mają do terenów zieleni urządzonej nie dalej niż 500 m, które mają do 1,2 km (to dystans, który można przejść w kwadrans), a które mają do zieleni dalej niż 1,2 km. Okazuje się, że jedna piąta warszawiaków mieszka tam, gdzie standard parku oddalonego o kwadrans nie jest spełniony.
Szczęśliwie dla mieszkańców Ursusa, w dzielnicy nie ma wiele takich miejsc – znajdują się głównie na południowej rubieży Skoroszy. Niemniej jednak problem istnieje i warto potraktować go poważnie.
Kiedy park na Skoroszach?
Pomysł stworzenia parku na Skoroszach pojawił się w 2018 roku w Budżecie Obywatelskim. Niestety, został oceniony negatywnie zanim mógł zostać poddany pod głosowanie. Powód? Teren, który chciano zmienić w park znajduje się w rękach prywatnych, a cena jego wykupu wynosiła wtedy ponad 8 milionów złotych, co znacząco przekraczyło dostępny dla projektu dzielnicowego budżet.
Nie ma jednak co się oszukiwać – park Skoroszom jest zwyczajnie potrzebny. Dotychczas było to najszybciej rosnące osiedle dzielnicy, tymczasem infrastruktura społeczna i rekreacyjna niekoniecznie nadążała za tym wzrostem. Dostępnych terenów niedaleko C.H. Skorosze jest całkiem sporo – około 3 ha.
Jeżeli Ratusz m. st. Warszawy traktuje tworzone przez siebie plany i strategie poważnie, powinien przynajmniej przedyskutować z władzami dzielnicy możliwość stworzenia parku na Skoroszach. Ceny gruntów w okolicy będą wyłącznie rosły, więc odkładanie zakupu w czasie to kiepski pomysł.
Tymczasem powstanie parku sprawiłoby, że z dzielnicy zniknęłyby praktycznie “czerwone strefy” oddalone od zieleni urządzonej o ponad 15 minut i dały mieszkańcom osiedli na Skoroszach miejsce do odpoczynku.
Eko Park 2.0
Szamoty i Niedźwiadek zyskały w 2019 roku “pierwszy ekologiczny park w Warszawie”, czyli Eko Park znajdujący się przy ulicach Czerwona Droga i Gierdziejewskiego. Zajmujący 5,5 ha park będzie głównym ogólnodostępnym terenem zielonym dla nowych osiedli w okolicach ulicy Posagu 7 Panien. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że według Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego park może jeszcze urosnąć.
Według moich obliczeń, po realizacji planów z MPZP Eko Park powiększyłby się o dodatkowe 6,25 ha – to sprawiłoby, że Ursus zyskałby teren zielony porównywalny z położoną na Bielanach i Żoliborzu Kępą Potocką (11,5 ha) czy śródmiejski Park Traugutta (10,5 ha). Nowy park miałby teeż bezpośrednie połączenie (przez ul. Jagiełły) z parkiem Hassów. Dla dzielnicy z niskim udziałem zieleni urządzonej to naprawdę dobra okazja.
Co z ul. Gierdziejewskiego i bazarkiem Ursus?
Są jednak dwa problemy. Pierwszy – i najważniejszy – to ulica Gierdziejewskiego. Zgodnie z Planem Zagospodarowania ma ona zostać “odgięta” do ulicy Jagiełły aby zrobić miejsce pod park. Przebudowa sporego fragmentu ulicy będzie kosztowna, a według zarządcy drogi (czyli Zarządu Dróg Miejskich) w tym momencie Rada Warszawy nie przewiduje takiego wydatku w Wieloletniej Prognozie Finansowej.
Drugi problem nie wydaje się być aż tak palący. To kwestia znajdującego się na terenie przyszłego “Eko Parku 2.0” Bazarku Ursus. Według władz dzielnicy, są plany przeniesienia go w “serek” między torami kolejowymi a al. 4 Czerwca 1989, tuż obok C.H. Factory – tyle, że póki co nie ma na ich realizację pieniędzy.
Nie wszyscy mieszkańcy są z tych planów zadowoleni. Obiektywnie, nowa lokalizacja byłaby pod wieloma względami lepsza – zapewnione miejsca parkingowe przy Urzędzie Dzielnicy i Factory, możliwość urządzenia targowiska o wyższym standardzie, brak leżenia odłogiem potencjalnego terenu zielonego przez większą część tygodnia.
Jednak dla przyzwyczajonych do bliskości bazarku mieszkańców Niedźwiadka będzie to lokalizacja daleka i nieprzyjazna. Pozostaje pytanie, czy nie można rozwiązać tego problemu kompromisem? Niewielkie bazary w obrębie terenów zielonych nie są czymś niespotykanym na Zachodzie.
Gdyby zachować funkcję handlową dla spożywki (dostępną przez cały tydzień), a całą resztę handlu przenieść w rejony Factory, można by pogodzić interesy zarówno mieszkańców chcących bazarku jak i tych, którzy woleliby park. Tymczasem nową zieleń można by urządzać „po kawałku”.
Co dalej?
Sytuacja póki co nie wygląda zbyt różowo. Polski Ład, kryzys ekonomiczny związany z koronawirusem i ogólny spadek dochodów samorządów sprawia, że ani Urząd Dzielnicy Ursus, ani Zarząd Dróg Miejskich nie palą się do podejmowania kosztownych tematów. Także Zarząd Zieleni umywa ręce, pisząc, że piłka leży po stronie dzielnicy.
Mimo tego, wydaje się, że sprawa nie jest przegrana – nawet, jeżeli w perspektywie ma chodzić o przyszłą dekadę, warto o temat powalczyć – popisać do dzielnicowych i miejskich radnych, powoływać się na raport dotyczący zieleni, wiercić dziurę w brzuchu. Może powołać stowarzyszenie mieszkańców skupione na rozwoju terenów zielonych w Ursusie?
Czas pokaże – z całą pewnością zachęcam do brania sprawy we własne ręce. Prawie 9 ha nowej zieleni to nie w kij dmuchał 🙂
Ursus to jedna z najszybciej rozwijających się dzielnic Warszawy. Ten truizm niesie za sobą bardzo poważne implikacje, jeżeli chodzi o transport. Na terenie byłych Zakładów Mechanicznych powstają osiedla, w których może zamieszkać nawet 30 tysięcy osób, co podniesie populację dzielnicy o prawie 50% – czy obecna infrastruktura transportowa sobie z tym poradzi?
Kolej
Stacje Ursus i Ursus Niedźwiadek zostały niedawno wyremontowane. Niestety, po ciągnącej się latami przebudowie na horyzoncie pojawiają się kolejne utrudnienia. W związku z generalnym remontem kolejowej linii średnicowej – czyli tunelu pod centrum Warszawy (planowanym na lata 2023-2027) – pociągi przez pewien czas będą kończyć swój bieg na stacjach Warszawa Zachodnia i Warszawa Główna.
Trzeba się także liczyć z tym, że pociągów będzie mniej. Pocieszającą myślą jest to, że po przebudowie średnicy liczba pociągów regionalnych i SKM powinna wzrosnąć, co zwiększy przepustowość linii.
Stacje Gołąbki i Ursus Północny są w gorszym stanie. Gołąbki są niedostępne dla osób poruszających się na wózkach, stan Ursusa Północnego stale się pogarsza. Niestety, na horyzoncie póki co nie widać planów remontu. Wiele blokują plany budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie.
Według pełnomocnika ds. rozwoju infrastruktury kolejowej, p. Marka Chmurskiego, gdyby udało się porozumieć w tej sprawie z PKP, z Gołąbek mogłyby dodatkowo odjeżdżać pociągi w kierunku Warszawy Gdańskiej. Gdyby dodano więcej torów lub poprowadzono przyszłą linię Kolei Dużych Prędkości innym korytarzem, miasto mogłoby uruchomić w tym miejscu nową linię SKM (co potwierdził w korespondencji Zarząd Transportu Miejskiego). Co zatem zostaje? Dalsze pisanie do PKP w tej sprawie i próba lobbowania za korzystnymi dla mieszkańców rozwiązaniami.
Niestety SKM nie jest atrakcyjną alternatywą dla dalej położonych osiedli na Skoroszach czy w Czechowicach. Mieszkańcy tych rejonów są skazani na komunikację indywidualną lub dość powolne autobusy.
Autobusy
Szkielet autobusów opiera się na linii 517 – jadącej do centrum około godziny – i liniach lokalnych, takich jak 197, 187, 194, 220 czy 207. Niestety, obecny układ drogowy nie zostawia zbyt wiele miejsca na poprawę sytuacji – radykalnie mogłoby ją zmienić wytyczenie buspasa w al. Jerozolimskich lub w ciągu ulicy Połczyńskiej.
Zmiany mogą przynieść także budowa Metra Karolin – możliwość poprowadzenia linii dowozowych została potwierdzona w korespondencji z ZTM, choć trzeba zaznaczyć, że to dość odległa przyszłość i jeszcze wiele może się zdarzyć. Warto jednak zauważyć, że już teraz dwie z linii autobusowych (220 i 197) łączą dzielnicę z przyszłą stacją końcową metra M2.
Ostatnią ze zmian na horyzoncie mają być zmiany na linii 177 w związku z budową osiedli na Szamotach oraz potencjalne uruchomienie innych linii obwodowych. Zarząd Transportu Miejskiego razem z Urzędem Dzielnicy mają przyjrzeć się potencjałowi na zmiany i dopasowywać ofertę transportową do rozwoju okolicy. Jak wyjdzie w praktyce – zobaczymy. Jak do tej pory petycje do ZTM nie przyniosły spodziewanego efektu. Warto będzie śledzić na bieżąco jak urzędnicy reagują na rosnący tłok w autobusach i czy po remoncie ul. Posag 7 Panien uruchomią wreszcie dodatkowe autobusy.
Metro
Metro w Ursusie to jedna z obietnic wyborczych Rafała Trzaskowskiego. Pod względem technicznym jego budowa jest całkowicie możliwa i nie pozbawiona sensu – ostatnia stacja linii M2 (Karolin) będzie znajdowała się zaledwie kilometr od granicy Ursusa.
Przebieg linii nadawałby jej charakter obwodowy – dzięki temu metro nie byłoby konkurencją dla kolei, a uzupełniało ją na trasach nie prowadzących wyłącznie do centrum. Do tego dochodzą plotki, że podobno metro w Ursusie we wstępnych analizach wychodzi na bardziej rentowne niż odcinek biegnący z Gocławia przez Siekierki…
Nawet jeżeli plotki okazałyby się prawdziwe, metro w Ursusie nie powstanie prędko. Najpierw musi zakończyć się budowa linii M2 (planowana do 2024 roku), potem odcinka M3 na Gocław (planowane ukończenie w roku 2028).
Dopiero wtedy można się spodziewać dalszej rozbudowy systemu – co oznacza, że w bardzo optymistycznym scenariuszu metro w Ursusie mogłoby pojechać dopiero w okolicach roku 2035 (a realnie raczej w okolicach roku 2040 albo i później).
Niemniej jednak, nie podejmowałbym decyzji o zakupie mieszkania na Ursusie ze względu na metro. Nie róbcie tego. Ratusz może jeszcze 20 razy zmienić zdanie. Lepiej patrzeć na nie jako na potencjalne miłe zaskoczenie w przyszłości 🙂
Na mało wiążącym „masterplanie” z kampanii wyborczej widać, że przewidywane stacje to Ursus Północny, Ursus oraz Skorosze.
Rowery
Sieć dróg rowerowych w Ursusie gwałtownie się rozwija. Miejscowy Plan Zagospodarowania przestrzennego dla Szamotów nakazuje wytyczanie nowych dróg dla rowerów przy budowie ulic, dzięki czemu nowe osiedle będzie dobrze połączone rowerowo z resztą dzielnicy. Utrudnieniem jest typowo warszawska fragmentacja sieci rowerowej – poza Szamotami w zasadzie tylko Niedźwiadek może pochwalić się (w miarę) ciągłą infrastrukturą.
O ile na spokojnych Gołąbkach wydzielone drogi dla rowerów nie są pierwszą potrzebą, tak w Czechowicach i na Skoroszach byłyby bardzo przydatne. Problematyczne są też przejazdy przez tory – podobnie jak w przypadku infrastruktury drogowej, jedyne nowoczesne przejazdy do te przy S8 oraz al. 4 Czerwca 1989 roku – często zalewany tunel w ciągu ul. Cierlickiej odrębnej drogi dla rowerów zwyczajnie nie pomieści.
Kolejnym problemem jest brakujący odcinek drogi dla rowerów w al. Jerozolimskich, przy granicy z Opaczą – utrudnia to przejazd zwłaszcza mieszkańcom Skoroszy i Czechowic.
Mimo problematycznego fragmentu al. Jerozolimskich Ursus jest generalnie dobrze połączony rowerowo z centrum. Możliwość przejazdu zapewniają aż dwa (niemal) ciągłe korytarze, mianowicie ul. Połczyńska i al. Jerozolimskie połączone al. 4 Czerwca 1989.
Gorzej prezentują się połączenia międzydzielnicowe – brakuje wygodnego połączenia z Mokotowem przez Włochy. Bardzo przydałaby się również droga rowerowa w ciągu ul. Hynka.
Ulice
W temacie rozwoju sieci drogowej na Ursusie tak naprawdę powiedziano już (prawie) wszystko. Dzielnica wisi na połączeniu z obwodnicą (ma do niej wygodny dostęp przez węzły w okolicach Opaczy oraz ul. Gierdziejewskiego) oraz alejach Jerozolimskich i raczej nic nie zapowiada, aby prędko się to zmieniło. Dzięki temu drogowo najlepsze połączenie Ursus ma z południem miasta, a najgorsze z północą i wschodem (przez poleganie na notorycznie zakorkowanej S8).
Symbolem “niedasie” w inwestycjach drogowych stał się słynny wiadukt WD-64, do którego do tej pory nie udało się doprowadzić dojazdów. Jest to obiekt o tyle ważny, że zapewni mieszkańcom wygodny przejazd przez tory z Niedźwiadka do Czechowic oraz Piastowa bez konieczności wjeżdżania na obwodnicę. Na szczęście na horyzoncie pojawiło się światełko nadziei i jest szansa, że drogi dojazdowe zostaną oddane do użytku w okolicach 2024 roku (około 10 lat po oddaniu wiaduktu).
Niestety, nie zapowiada się, aby miały powstać kolejne połączenia przez tory – zwyczajnie nie ma na nie miejsca. Mimo wszystko wydaje się, że Ursus jest w niezłej jak na Warszawę sytuacji – trzy działające bezkolizyjne przejazdy przez tory (obwodnica, tunel w ciągu ul. Cierlickiej i al. 4 Czerwca 1989 roku) to dużo, zwłaszcza w porównaniu do dzielnic po prawej stronie Wisły. Zwłaszcza biorąc pod uwagę perspektywę na czwarty wiadukt oraz piesze przejścia przez tory pod stacjami kolejowymi.
Dla Szamotów sporą inwestycją będzie “odgięcie” części ul. Gierdziejewskiego do Jagiełły (przewidziane w Planie Miejscowym), które w praktyce podzieli ulicę na część “osobową” i “tranzytową” – ta druga, szersza, będzie obsługiwać wyjazdy na obwodnicę oraz zakłady przemysłowe w północnej części osiedla, ta pierwsza – ruch w obrębie dzielnicy. Kiedy to nastąpi? Nie wiadomo. Wciąż czekam na odpowiedź zarządcy drogi, czyli Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.
Odrębną kwestią pozostaje stan nawierzchni oraz ogólny standard ulic dzielnicowych. O ile Ursus nie jest w najgorszej sytuacji, wiele można by poprawić – choćby ulice Traktorzystów czy Keniga. Czy w związku ze spadkiem dochodów samorządu znajdą się na to pieniądze? Czas pokaże. W dzielnicy która poza SKM polega wyłącznie na autobusach, inwestycje w ulice lokalne to zysk zarówno dla kierowców jak i pasażerów komunikacji zbiorowej.
Wnioski
Ursus wydaje się być stosunkowo dobrze przygotowany na przyjęcie nowych mieszkańców. Nie ma co się oszukiwać, podobnie jak w pozostałych częściach Warszawy rosnąca liczba aut będzie powodować coraz większe korki. Na szczęście – w przeciwieństwie np. do zielonej Białołęki – mieszkańcy dzielnicy mają także alternatywy, przede wszystkim w postaci jednej z najwydajniejszych i najszybszych form transportu w mieście, czyli kolei.
Trzeba też pilnować, aby PKP porozumiało się z miastem w sprawie jak najefektywniejszego wykorzystania linii kolejowej nr 3 (oraz stacji Gołąbki i Ursus Północny) aby lepiej obsłużyć komunikacyjnie nowe osiedla. Potencjał na rozwój ma przede wszystkim infrastruktura rowerowa, ale na poprawę można liczyć także w kwestii dróg (zwłaszcza nowego połączenia przez tory po niewykorzystanym wiadukcie oraz podnoszenia standardu co bardziej zaniedbanych ulic lokalnych).
Nie ma natomiast co liczyć na nowe połączenia drogowe do centrum – zwyczajnie nie ma ich którędy poprowadzić, a stołeczny ratusz przez najbliższe lata i tak nie będzie zbyt skłonny do inwestowania setek milionów złotych w nową infrastrukturę, zwłaszcza w obliczu trwającego remontu Trasy Łazienkowskiej i nadciągającego, bardzo drogiego remontu Mostu Poniatowskiego.
Wygląda na to, że wielkimi krokami zbliża się budowa nowego Ośrodka Kultury przy ulicy Gierdziejewskiego w Ursusie. Jak wynika z ostatnich wieści z Urzędu Dzielnicy Ursus m.st. Warszawy, Rada m. st. Warszawy przychyliła się do wniosku o zwiększenie środków na inwestycje, w tym m.in. 50 mln zł na budowę nowego domu kultury przy ulicy Gierdziejewskiego.
Najważniejsze informacje
Budowa ma mieć miejsce w latach 2022-2025. Dom Kultury będzie wybudowany na trójkątnej działce między ul. Gierdziejewskiego i ulicą Silnikową.
„Ośrodek kultury będzie obiektem 4 kondygnacyjnym z garażem podziemnym. Na szczycie budynku powstanie ekologiczny, zielony dach z przeznaczeniem rekreacyjnym i sceną letnią. Największymi i najważniejszymi pomieszczeniami okażą się sala widowiskowa na około 500 osób oraz sala kinowa na około 150 widzów.
W obiekcie nie zabraknie pomieszczeń warsztatowych, profesjonalnie zaadoptowanych do działań twórczych, w których mieszkańcy będą mogli uczyć się m.in. tańca, śpiewu, rzeźby, czy malarstwa.
W budynku wykorzystane zostają odnawialne źródła energii, w tym panele fotowoltaiczne, gruntowy powietrzny wymiennik ciepła, czy pompy ciepła”.
Co z drzewami rosnącymi na działce?
Działka obecnie tworzy jeden z dzikich zieleńców na Szamotach. Zapytałem Urzędu Dzielnicy, w jaki sposób budowa Ośrodka Kultury będzie oddziaływała na okolicę i czy inwestor będzie starał się przynajmniej częściowo zachować zielony charakter działki.
Z odpowiedzi wynika, że… nie za bardzo. Na działce rośnie obecnie 99 drzew i 97 krzewów – niestety większość z nich będzie musiała zostać wycięta. W ramach projektu przewidziano zachowanie 6 sztuk starodrzewu, nasadzenie 16 nowych, młodych drzew, jak również ok. 1000 m2 krzewów oraz ok. 470 m2 łąki kwietnej.
Na pocieszenie dodam, że większość z dziko rosnących na działce drzew to inwazyjne i łamliwe klony jesionolistne.
W ramach rekompensaty za wycinkę Urząd Dzielnicy wykona także nasadzenia zastępcze w zamian za wycięte drzewa – ich skalę poznamy dopiero po złożeniu wniosku o wycinkę, którego można się spodziewać w pierwszym kwartale 2022 roku.
Pozostałe informacje:
Dom Kultury Portiernia zostaje, Urząd Dzielnicy nie planuje zamknięcia ani wyburzenia budynku.