Kategorie
Warszawa

Rafał Trzaskowski wraca do Warszawy

Ten tekst miał pierwotnie ukazać się o 21:00 w niedzielę powyborczą i być ogólną oceną jego dokonań jako prezydenta m.st. Warszawy. Los jednak zdecydował inaczej, zamiast pisać wolałem odpoczywać i cieszyć się weekendem, a po 23:00 i tak jego koncept wymagał głębokiej aktualizacji.

Rafał Trzaskowski prezydentem Polski nie będzie. Tym samym zdarza się nam pierwsza od 22 listopada 2018 r. okazja, podczas której prezydent nie będzie niewolnikiem ogólnopolskich sondaży, traktującym stolicę jako trampolinę do prezydentury (bo w trzeci start Trzaskowskiego do Dużego Pałacu już nie wierzę).

Czy ta okazja zostanie wykorzystana? W mediach pojawiają się już pierwsze teksty na ten temat, m.in. dzisiejszy artykuł red. Gruszczyńskiego pt. “Nowe otwarcie na petardzie, czyli pięć spraw, które Trzaskowski powinien załatwić”. Według autora te sprawy to:

  • Inwestycje – przyspieszenie budowy nowych linii metra i tramwajów oraz mieszkania na tani wynajem.
  • Nowe twarze w ratuszu – otwarcie na młodych urzędników takich jakimi za HGW byli Jacek Grunt-Mejer czy Wojciech Wagner.
  • Kultura przede wszystkim – szerokie inwestycje w kulturę, także w literaturę (przykładem fińska biblioteka Oodi).
  • Nowe dzielnicowe centra – czyli inwestycje wychodzące poza centrum stolicy.
  • Stolica w stylu skandynawskim – nowe drogi rowerowe, więcej zieleni, bezpieczeństwa ruchu i koniec uchylania się od wprowadzenia nocnej prohibicji.

Ogólnie się zgadzam, jakby nie patrzył wywodzę się ze środowiska ruchów miejskich i te sprawy są dla mnie ważne. Niemniej jednak sam nieco inaczej rozłożyłbym akcenty i brakuje mi w tej diagnozie kilku kategorycznych stwierdzeń.

Także zrobię to po swojemu, zaczynając od diagnozy ostatnich 7 lat.

Część I: Diagnoza

Średni prezydent na trudne czasy

Jaka była prezydentura Rafała Trzaskowskiego do tej pory? W przeciwieństwie do części koleżanek i kolegów z ruchów miejskich uważam, że nie była tragiczna. Była średnia. Gdyby nie papiery i plany, które zostawiła za sobą HGW byłaby słaba. Słaba, bo prezydenta prawie nie było w Ratuszu, ciągle miał inne sprawy – Campusy, wyjazdy zagraniczne, kampanie prezydenckie i parlamentarne. 

To nie jest ocena, to są fakty. Łatwiej było zobaczyć Rafała Trzaskowskiego w telewizji niż na Radzie Warszawy. De facto miastem rządziło kierownictwo warszawskiej KO, a niektórych ciężarów (jak fatalny wiceprezydent Robert Soszyński) udało się pozbyć dopiero po tym, gdy wykazaliśmy, że zawala krytyczne dla funkcjonowania miasta tematy.

Co dowiózł Trzaskowski?

Nie znaczy to jednak, że Trzaskowski części tematów nie dowiózł. W przyszłym roku doczekamy się wreszcie otwarcia metra do Chrzanowa, a już teraz dociera na Bródno. Pisałem o różnych straconych szansach związanych z metrem, ale koniec końców jest budowane i nic nie wskazuje na to, że przestanie być. Tramwaj do Wilanowa jest faktem, faktem staje się tramwaj do Dworca Zachodniego. 

Tramwaj do Wilanowa, fot. m.st. Warszawa.

Rozmowy z kolejarzami odnośnie urządzenia miasta po remoncie linii średnicowej udało się uratować i powstanie m.in. tunel za Wschodnim, połączenie stacji Stadion z M2 i stacji Śródmieście z M1, a wszystko wskazuje na to, że również uda się zabudować wyrwę pomiędzy al. JP2 a placem Zawiszy. Udało się wybudować kładkę na Pragę, która jest absolutnym hitem turystycznym i dobrym przedłużeniem bulwarów. 

Kładka na Pragę, fot. m.st. Warszawa.

No i co najważniejsze, Trzaskowski jako pierwszy prezydent w ostatnim trzydziestoleciu zauważył, że centrum Warszawy jest mega syfiaste i najwyższy czas je ogarnąć. Plac Centralny, Chmielna, NCW – to naprawdę zmieni wizerunek miasta, choć oczywiście jeszcze dużo zostało do zrobienia. Ruszyła też miejska zieleń, przynajmniej tam, gdzie coś do gadania ma Zarząd Zieleni Warszawy oraz Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego.

Plac Centralny, fot. m.st. Warszawa.

Tyle z plusów.

Czego Trzaskowski nie dowozi?

Niestety, są też minusy i jest ich całkiem sporo. Inwestycje w drogi, ba, nawet remonty dróg mocno stanęły w miejscu. Dopiero od zeszłego roku Ratusz zdecydował się na otwarcie skarbca i może ich tempo nieco wzrośnie. Ponieważ w Warszawie inwestycje rowerowe zazwyczaj powstają przy okazji drogowych albo tramwajowych, to tempo inwestycji rowerowych również jest ślimacze. O dużych inwestycjach w zasadzie można zapomnieć – sukcesy to kawałek Lazurowej i al. Polski Walczącej. Obwodnicy Pragi nie było chyba nawet w obietnicach wyborczych z 2018 roku i do tej pory jest o niej cicho. Nadzór nad inwestycjami jest taki, że tramwaj na Wilanów to mem w całej Polsce, a niekończący się remont trasy Łazienkowskiej i przyległości także sprawia, że ręce mieszkańcom opadają. Co do trasy NS Ratusz najchętniej sprzedałby ją GDDKiA, co znaczy, że nie będzie to w żadnym wypadku połączenie międzydzielnicowe, bo drogowcy od autostrad twardo stoją na stanowisku, że nie będą powtarzać scenariusza z S8 i nie będzie odstępstw od parametrów technicznych ekspresówki. A skoro tak, to pewnie nie będzie także cywilizowania Wisłostrady, bo NS-ka będzie dla tranzytu, a Wisłostrada dla ruchu lokalnego. No i cześć, tyle z marzeń o tym, że Czerniaków nie będzie przecięty bieda-ekspresówką.

Pisałem o tym, że zieleń ruszyła i to prawda – zieleń przyuliczna czy modernizacje istniejącej zieleni robią spore wrażenie. Jednocześnie widać, że Trzaskowski unikał za wszelką cenę decyzji, które by się wiązały z wykupem czegokolwiek. Mimo strategii, która wprost wskazywała gdzie powinny powstać nowe tereny zieleni urządzonej żeby mieszkańcy mieli do niej równy dostęp, lepiej było schylać się po nisko rosnące owoce, czyli Park Akcji “Burza” (skądinąd wspaniały) albo Park Naturalny Golędzinów, czyli de facto oficjalne uznanie i tak wykorzystywanych rekreacyjnie terenów zielonych na Pradze.

Komunikacja miejska? Na papierze rozwój, w praktyce ciche cięcia. Podwyżki cen biletów nie było od 2011 roku, co w połączeniu z budową nowych linii oraz wzrostu wynagrodzeń, podwyżek cen energii itd. oznacza, że z roku na rok utrzymanie warszawskiej komunikacji zbiorowej kosztuje coraz więcej, tymczasem połączeń na istniejących liniach ubywa. Nie ruszono w ogóle systemu komunikacji nocnej, choć ratusz doskonale wie, że ten staje się coraz bardziej archaiczny przez rozwój nowych osiedli i popularność przejazdów na aplikacje. SKM rozwinęła się w stopniu niewielkim (choć w dużej mierze to wina PKP i braku przepustowości na liniach). 

Rozwój Warszawy koncentrował się zatem na centrum, a cięcia odczuwały przede wszystkim obrzeża, gdzie autobusów i tak jeździ mniej, a inwestycje takie jak Nowe Centrum Warszawy, kładka na Pragę czy Muzeum Sztuki Nowoczesnej są widywane raz na jakiś czas.

No i polityka zaciskania pasa, z której pewnie wynika większość powyższych punktów. Tak, wiem, po drodze mieliśmy COVID, inflację, wojnę na Ukrainie oraz Polski Ład. Mimo tego Warszawa nadal ma jeden z najniższych wskaźników zadłużenia wśród dużych miast (przed nami jest tylko Olsztyn, miasto wielkości Białołęki) oraz budżetowo radzi sobie zaskakująco dobrze. Ponadto z kręgów zbliżonych do KO słyszę, że polityka oszczędności to nie konieczność zarządzona przez skarbnika, tylko osobista decyzja Prezydenta, który uznał, że trzeba ciąć dług i tyle. No to tniemy – razem z palcami.

Tanie miasto to kiepskie miasto

Tymczasem efekty są odczuwalne wszędzie. 

Straż Miejska działa jak chce, morale formacji jest niskie, wakaty olbrzymie. Centrum zaczęło zarastać graffiti. Przyzwolenie społeczne na parkowanie czy jazdę po chodnikach spada, ale nie widać żeby służby się tym przejmowały. Rosną też statystyki przestępczości.

Tak obecnie wygląda centrum Warszawy. To nie jest wyjątek, takie bohomazy pojawiają się dosłownie wszędzie, wliczając w to Stację Techniczno-Postojową Metra.

Problemy ze śmieciami pojawiają się nieprzerwanie od 2018 roku – na prawym brzegu Wisły legendarne jest olewactwo firmy Lekaro, ale na lewym też co weekend widuję przepełnione kosze, którymi nikt się nie interesuje po kilka dni (o ile w ogóle są ustawione). 

Mieszkańcy nie są w stanie doprosić się o odszkodowania za przejęcie ich gruntów (przykład 70-latki z Bemowa, która stała się na stare lata zakładniczką Metra Warszawskiego i rezerwy pod drogę to tylko najgłośniejszy z wielu przypadków). 

Na Pradze narasta kryzys związany z narkotykami, a dotychczasowe problemy pozostają nierozwiązane (dopiero od zeszłego roku widać jakieś przyspieszenie budżetowe w rewitalizacji, ale to i tak o wiele za mało, a na efekty poczekamy jeszcze co najmniej 2-3 lata). 

Budownictwo społeczne? Coś tam ciurka, ale przecież zaliczyliśmy w tej kadencji dwa lata bez budowy żadnego TBS-u, a fakt, że Trzaskowski kłamie w temacie liczby oddanych do użytku mieszkań komunalnych fact-checkowano po debacie prezydenckiej.

Inwestycje edukacyjne? W każdej dzielnicy, w której jest dużo młodych mieszkańców z dziećmi są spóźnione, i już w momencie oddania placówek do użytku brakuje miejsc. Gdyby nie lepienie systemu dopłatami do placówek niepublicznych, to by się już dawno zapadł pod własnym ciężarem – tyle, że placówki niepubliczne zazwyczaj mają małe place zabaw, ciasne sale i nieporównywalnie gorsze warunki od tych starych, zbudowanych jeszcze za PRL.

Drogi lokalne? Miasto postanowiło je niemal w całości scedować na art. 16 ustawy o drogach publicznych. Czyli budują deweloperzy i inwestorzy. Sam pomysł zły nie jest, gorzej z realizacją. Bo w praktyce dzielnice chcą dostać od deweloperów jak najwięcej infrastruktury, za to przymykają oko na to jak ta infrastruktura jest realizowana. Skutkiem jest brak nadzoru – o zabezpieczanie robót czy kontrolę poprawności ich wykonania mieszkańcy (w tym ja) dobijają się do wydziałów infrastruktury, a wydziały infrastruktury rozbrajająco odpowiadają, że to inwestycja prywatna. A potem przychodzi czas na powolny proces odbiorów i przejmowania inwestycji przez dzielnice podczas których sprzątanie odbywa się od wielkiego dzwona, służby nie interweniują i wszystko wygląda jak ziemia niczyja.


Na kulturze znam się słabo, ale pewne obserwacje mam. Duże inwestycje jako-tako idą, małe inwestycje – dużo gorzej. Domy Kultury w całej stolicy ratują sobie budżety z Budżetu Obywatelskiego. Wydaje się, że taka sytuacja nie świadczy o jakimś spektakularnym dofinansowaniu i rozwoju.

Wybory a sprawa warszawska

Wszystko to sprawia, że frustracja wśród mieszkańców narasta. Powoli. Bo Warszawa to nadal bogate i bezpieczne miasto, w którym się dobrze żyje. W którym nadal KO wygrywa wybory prezydenckie w pierwszej turze i w którym ma samodzielną większość. 

Pytanie jak długo jeszcze da się to utrzymać samą polaryzacją i antyPiS-em? W 2020 roku Trzaskowski w pierwszej turze wyborów prezydenckich zdobył 486 tys. głosów, w drugiej turze 695 tys. głosów. W 2025 roku było to już odpowiednio 460 tys. i 777 tys. 

Czyli poparcie dla urzędującego (!) prezydenta miasta w pierwszej turze spadło, a w drugiej turze (tej w której głosuje się w dużej mierze przeciwko konkurentowi) urosło o mniej niż by wynikało z samego wzrostu (realnej) liczby ludności i starzenia się społeczeństwa (przypominam, że w drugiej turze w grupie wiekowej 50+ kandydaci PiS i KO zyskali odpowiednio po 51,1% i 49,9% – także skończyły się czasy mówienia o tym, że to emeryci głosują na PiS). 

Duda (sądząc po opiniach i tym, co pojawiało się w kampanii) był dla mieszkańców Warszawy dużo bardziej strawnym wyborem niż Nawrocki, a mimo tego Trzaskowski powiększył swój wynik z 67,65% do raptem… 68,21%. 

Można te liczby interpretować różnie. Moja interpretacja jest taka, że wielu mieszkańców zagłosowało na Trzaskowskiego bez entuzjazmu albo zostało w domach, nie chcąc głosować na mniejsze zło. Oczywiście to nie było referendum za albo przeciw prezydentowi miasta, niemniej jednak nie wierzę, że ocena Trzaskowskiego jako prezydenta stolicy pozostała bez wpływu.

Pozycja w KO

Osobną sprawą pozostaje pozycja samego Trzaskowskiego wśród jego zaplecza politycznego. Po wyborach prezydenckich niewątpliwie uległa nadszarpnięciu, ale czy wcześniej była szczególnie mocna? Co bardziej krnąbrni burmistrzowie z KO potrafili się otwarcie Rafałowi stawiać, chodzą pogłoski, że struktury śmiały się z niego nie mniej od PiS-owców, określając go regularnie Bążurem i również nabijając się z tego, że niewiele robi i miasto go nie interesuje. To oczywiście pogłoski, które słyszałem od wybranych urzędników samorządowych. Czy było w nich ziarno prawdy?

Część II: Oczekiwania

Tekst robi się bardzo długi, także postaram się pisać krótko (to się raczej nie uda). Jak już pisałem wcześniej, sytuacja w której “nie ma na nic kasy” a miasto inwestuje w Sinfonię Varsovię, Metro, kładkę i Muzeum Sztuki Nowoczesnej jest niepoważna. Ewidentnie pieniądze są, skoro można je wydawać na prestiżowe inwestycje za miliardy złotych. To jest po prostu kwestia priorytetów, które ma władza.

Jeżeli pieniędzy faktycznie nie ma, to pora zacisnąć pasa i skupić się przez najbliższe lata na twardych inwestycjach. Edukacja, transport, bezpieczeństwo, mieszkania. Jeżeli są, to należy zacząć je wydawać również na twarde inwestycje, także dla dzielnic peryferyjnych i także dla nowych osiedli. Niech stolica wreszcie będzie czysta, dobrze skomunikowana, bezpieczna (to wieloaspektowy problem, od pomazanych elewacji i pociągów metra, notoryczne wypadki powodowane przez wypadki uberowców, kryzys narkotykowy na Pradze czy rosnące statystyki przestępczości).

Rok 2025, fot. Bikes / SSC.
Rok 2013, fot. Google. Jak na dłoni widać, że patoparkowanie to nie jest problem „likwidacji miejsc postojowych”. W 2013 roku tak samo nie było w tym miejscu miejsc postojowych, istniały już pasy rowerowe. Patoparkowanie to efekt braku interwencji Straży Miejskiej i niemal zerowej karalności patokierowców.

Miasto chce zachęcać mieszkańców do rowerów i komunikacji publicznej? To niech w nie zacznie wreszcie na poważnie inwestować! Bo bez tego trudno przekonać kogoś do przesiadki z auta. Piszę to z pewnym bólem serca, bo sam jestem ogromnym fanem zbiorkomu i roweru. Ale jeżeli jest paskudna pogoda, to wybór pt. godzina autobusem a godzina autem jest niestety dość prosty. Także dla mnie.

Urzędnicy z ZDM będą przekonywać, że przecież inwestują i tempo nie zwalnia. No może nie zwalnia, ale też nie przyspiesza. Dziury w infrastrukturze jak były tak są, Puławska wygląda jak wygląda, Targowa podobnie, projektu Rowerowego Średnicowego do niedawna nikt nie traktował poważnie, ponieważ “niedasie” i “tak się nam wydaje”.

Zdążyłem się w ciągu ostatnich 8 lat wprowadzić na Szmulki i się z nich wyprowadzić, a z okolic ul. Kawęczyńskiej nadal nie żadnej infry rowerowej w stronę Kijowskiej i mostu Świętokrzyskiego, a tramwajów dla odmiany ubyło. Ale na pocieszenie, po 7 (!!!) latach męczenia buły stołecznym urzędnikom nie ma też żadnego realnego planu, aby to się zmieniło. To ma być zachęcanie do transportu zbiorowego albo roweru? Pls.

Mało tego, jeżeli transport zbiorowy ma być wydajniejszy, to nie ominą nas albo inwestycje w drogi albo rozbudowa metra na peryferia. Bo autobusy – tak się śmiesznie składa – jeżdżą po drogach. I stoją w tych samych korkach co auta. A pociągi niestety nie jeżdżą wszędzie. Gdybym miał pociąg z Ursusa do Mordoru który dojedzie tam szybciej od autobusu, to bym nim bardzo chętnie jeździł. Ale nie mam. 

Także w praktyce mam do wyboru 3 opcje, z których każda w szczycie zajmuje +/- godzinę (uwaga, doliczam do tego dowóz młodzieży do placówek edukacyjnych – bez tego byłoby ok. 20 min szybciej). Preferencja jest więc prosta – rower, auto, a dopiero na końcu autobus. Life is brutal, a ja nie mam czasu, żeby promować zbiorkom wyłącznie hobbystycznie. Jego celem jest dowiezienie mnie szybko do celu, jak tego celu nie spełnia, to nie korzystam (tak, wiem, są ludzie bezgranicznie zakochani w swoich autach i rowerach – szanuję, ale nie wyobrażajcie sobie proszę, że wasz lifestyle jest jedynym słusznym i obowiązującym lifestylem, komentarze o tym, że komunikacja jest zaszczana i “jeżdżą nią żule” także możecie sobie wsadzić w mało szlachetne miejsce, skąd najpewniej zostały zaczerpnięte).

Także panie Rafale, jeżeli chce pan wziąć się do pracy i faktycznie pozostawić po sobie dobre wrażenie, to najwyższy czas zabrać się za dopieszczanie wszystkich mieszkańców, a nie tylko szczęśliwców z centrum. Samą kontynuacją projektów rozpoczętych przez HGW nie zapisze się pan złotymi zgłoskami w historii miasta.

No i jeszcze jedno – niech pan porzuci wreszcie M3 w obecnym przebiegu. To się nie uda. Zamiast tego lepiej zbudować długo obiecywany tramwaj na Gocław, zaprojektować trasę M3 tak, żeby faktycznie miała dobre napełnienia i oferowała konkurencyjny czas przejazdu. Wytłumaczyć prezesowi Lejkowi, że stacja Stadion to projektowa porażka i trzeba ją przebudować albo pogodzić się z tym, że drugi peron nigdy nie będzie wykorzystany. Nie stać nas na to, żeby budować metro którym będzie jeździło mniej osób niż tramwajem. Na pewno nie stać na to osób, które obecnie nie mają żadnego sensownego dojazdu do roboty.

A skoro już się pan publicznie chwali miejskimi mieszkaniami, to niech je pan wreszcie zacznie budować. 

Niedoinwestowanie peryferiów a kwestie ideologiczne.

Mam wątpliwości, czy którekolwiek z tych punktów są do zrealizowania także ze względów… ideologicznych. Tak, kochani, KO próbuje udawać partię merytoryczną, która jest wyrwana z okowów ideologii, ideologiczny jest PiS. Ale przecież to nieprawda. Ideologia klasy dominującej jest podobno niewidzialna. Coś tam jednak można wyłowić z rozmów kuluarowych i wypowiedzi publicznych. Tą ideologią jest oczywiście liberalizm, rozumiany w tym przypadku dość łopatologicznie.

Otóż na dobre rzeczy zasługują ci, co na nie zapracowali. Czyli ci zamożniejsi. Centrum jest zamożniejsze, ma droższe mieszkania, więc jego mieszkańcy dostają lepsze rzeczy i lepsze zabawki. Peryferia są uboższe, więc muszą poczekać, w końcu było tanio to niech się pomęczą, wszyscy się musieli pomęczyć to i oni dadzą radę. 

Myślicie, że przesadzam i przenoszę na ten tekst wyłącznie perspektywę z Szamot? Cóż, to spójrzcie na sąsiednie Skorosze, gdzie w przestrzeni publicznej nadal można wyłapać komentarze z kręgów KO lub związanych z KO mówiące o tym, że przecież wiedzieli co kupowali. Zresztą, Nowolazurową też wybudowano dopiero wtedy, kiedy dojazd ze Skoroszy zrobił się już tak nieznośny, że na osiedlu kipiało. Kupili taniej, to poczekają. Nie powinniśmy teraz wydawać pieniędzy na jakieś parki dla nich, są pilniejsze potrzeby w centrum. Spójrzcie na Zieloną Białołękę – kiedy doczekała się chociażby buspasa? Jak idą inwestycje na Kamionku? A remont dróg prowadzących do osiedla Wilno? Tramwaj wzdłuż Modlińskiej? Tramwaj na Siekierki i planowanie jakiejkolwiek infrastruktury na Augustówce? 

Z nowych osiedli chyba tylko Chrzanów miał szczęście i będzie miał dobrą infrastrukturę w miarę wcześnie. Miasteczko Wilanów w końcu przecież też swoje na tramwaj musiało poczekać – mimo pozostawionej od razu rezerwy.

Jasne, rozwój musi być zrównoważony i nie ma co liczyć na to, że nagle nowe osiedla dostaną priorytet nad zaległymi inwestycjami ze starych osiedli. Ale litości, to właśnie nowe osiedla rosną i się rozwijają. I potrzebują szkół, parków i usług publicznych na teraz. Za 15 lat te wszystkie dzieciaki, które obecnie widać w wózkach będą już się powoli zbierały na studia, a pilne potrzeby będą znowu gdzie indziej. Być może poza Warszawą, bo przez wysokie ceny mieszkańcy coraz częściej decydują się na to, żeby zamiast Ursusa czy Białołęki wybrać Lesznowolę. Bo przecież i tak jedzie się długo, to może lepiej wybrać większy metraż. Do tego taniej. Jedyna szansa dla Warszawy to walczenie o mieszkańców dobrymi usługami publicznymi – przedszkolami, żłobkami, dojazdem, sklepami. Cenowo stolica zawsze przegra z obwarzankiem. 

Pewnie, to wybór mieszkańców. Nie mam nic do niego, mogą się wyprowadzać gdzie im pasuje. Ale dla stołecznego samorządu to problem, bo ma więcej ludzi, którzy z miasta korzystają (nawet jeżeli chodzi tylko o drogi albo transport zbiorowy) ale podatki płacą już poza Warszawą.

Podsumowanie

Moim zdaniem i tak nic z tego nie wyjdzie i będziemy mieli do 2029 roku więcej tego samego. Ale cóż zaszkodzi pomarzyć.

PS. Taka luźna refleksja na koniec. To, że peryferia są niedoinwestowane i dobrą infrastrukturę zyskują dopiero po czasie to nic nowego. Czytam sobie wspomnienia z Warszawy czasów międzywojennych i z czasów PRL i ten schemat się ciągle powtarza, doskonałym przykładem jest Ursynów – obecnie uważany za modelowe osiedle, a w latach 80. będący usługową pustynią bez dróg, tonącą w błocie i skomunikowaną z centrum autobusami przyspieszonymi.

Ale czy jest z mojej strony naiwnością, że od wolnej Polski wymagam więcej? Czy my po prostu inaczej nie potrafimy?

PS2. O polityce krajowej nie będę więcej pisał, bo wszystkie moje prognozy się nie sprawdzają a analizy są o kant potłuc. Trzymanie się tematów na których się znam jest bezpieczniejsze.

Kategorie
Ursus

Podsumowanie Podsumowań Inwestycji w Ursusie

Być może ta strona nie jest nikomu do niczego potrzebna, ale uznałem, że dla porządku warto ją zrobić. Tutaj znajdziecie aktualną listę podsumowań inwestycji na Szamotach oraz nowszych podsumowań inwestycji w Ursusie. Początkowo zestawienia ukazywały się na moim blogu, obecnie publikujemy je na stronie BiZU.

2025:

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – kwiecień 2025

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – marzec 2025

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – luty 2025

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – styczeń 2025

2024:

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – grudzień 2024

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – listopad 2024

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – październik 2024

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – wrzesień 2024

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – sierpień 2024

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – lipiec 2024

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – czerwiec 2024

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – kwiecień-maj 2024

Podsumowanie inwestycji w Ursusie – marzec 2024

Podsumowanie inwestycji na Szamotach – luty 2024

Podsumowanie inwestycji na Szamotach – styczeń 2024

2023:

Podsumowanie inwestycji na Szamotach – grudzień 2023

Podsumowanie inwestycji na Szamotach – listopad 2023

Ursus Szamoty – Aktualności – październik 2023

Ursus Szamoty – Aktualności – wrzesień 2023

Ursus Szamoty – Aktualności – wakacje 2023

Ursus Szamoty – Aktualności – maj 2023

Ursus Szamoty – Aktualności – kwiecień 2023

Ursus Szamoty – Aktualności – marzec 2023

Ursus Szamoty – Aktualności – styczeń-luty 2023

2022:

Ursus Szamoty – Aktualności – grudzień 2022

Ursus Szamoty – Aktualności – listopad 2022

Ursus Szamoty – Aktualności – październik 2022

Ursus Szamoty – Aktualności – wrzesień 2022

Ursus Szamoty – Aktualności – lipiec-sierpień 2022

Ursus Szamoty – Aktualności – czerwiec 2022

Ursus Szamoty – Aktualności – maj 2022

Ursus Szamoty – Aktualności – kwiecień 2022

Ursus Szamoty – Aktualności – marzec 2022

Ursus Szamoty – Aktualności – luty 2022

Ursus Szamoty – Aktualności – styczeń 2022

2021:

Ursus Szamoty – Aktualności – grudzień 2021

No i tyle.

Inne projekty

Mapa inwestycji w Ursusie (pierwotnie tylko na Szamotach)

Mapa budowy ulic na Szamotach

Plan Zakładów Mechanicznych Ursus

Kategorie
Ursus

Dlaczego fotoradar w Jerozolimskich tak wkurza?

Jakiś czas temu w Alejach Jerozolimskich za ul. Ryżową stanął sobie fotoradar. Szybko stał się rekordzistą w liczbie zrobionych zdjęć, za czym poszła rzecz jasna fala mandatów karnych dla nieuważnych kierowców.

Mandat zaliczyć tam łatwo, bo Aleje Jerozolimskie od Ronda Zesłańców Syberyjskich aż do Ursusa mają charakter drogi quasi-ekspresowej – częściowo bezkolizyjnej, z wiaduktami, na której mało kto przestrzega formalnego ograniczenia prędkości do 70 km/h.

Ale już za al. 4 Czerwca 1989 r. Aleje Jerozolimskie z powrotem wjeżdżają “do miasta”. Zaczynają się zjazdy – do McDonaldsa (a w przyszłości również do ul. Prystora), na Rawską, Żywiecką, Ryżową, Starodęby, Spisaka, Sosnkowskiego. Potem znowu mamy węzeł o standardzie autostrady i znów jazdę przez kolizyjne skrzyżowania w Piastowie.

I tak już do samego Pruszkowa.

My Love For You Is Like A Truck

Na “kolizyjnych” odcinkach obowiązuje ograniczenie do 50 km/h, poza nimi – do 70 km/h. Nie jest to jednak szczególnie intuicyjnie oznaczone (na Google Street View nie tak łatwo znaleźć znak informujący o starcie terenu zabudowanego) i przy polskim stylu jazdy łatwo to przegapić. 

Kierowcy reagują więc często wściekłością, a czasem również agresją – radar został już dwa razy zniszczony, raz przy pomocy tępego narzędzia, drugi raz przy pomocy siekiery. Ten drugi atak został nawet nagrany na wideo, dzięki czemu możemy zobaczyć bersekera z Ursusa w akcji.

Olaf, metal!

Nie szukam dla tego zachowania usprawiedliwienia, bo moim zdaniem usprawiedliwienia nie ma. Niszczenie fotoradarów czy znaków drogowych to przejaw ciężkiego frajerstwa, bo one i tak wrócą – jak nie z ubezpieczenia, to z podatków. Tak, również tych odprowadzanych przez niepokornych przestępców buntowników z tzw. woonerfawki.

O Dualistycznej Naturze Jerozoli

Natomiast widzę pewną niekonsekwencję w działaniu władz miasta i województwa. Ponieważ gdy mieszkańcy pytają o lewoskręt z ul. Sosnkowskiego, to zdaniem zarządców drogi jest to niemożliwe, ponieważ jest to droga kategorii głównej przyspieszonej, na której odbywa się szybki ruch pojazdów. 

Ten fragment al. Jerozolimskich jest zbyt bezkolizyjny, szybki i niebezpieczny na lewoskręt.

Ale już przy Ryżowej nagle jest to zwykła, miejska ulica o prędkości 50 km/h na której kierowców trzeba pilnować fotoradarem.

Ten fragment wymaga 50 km/h i nie jest zbyt szybki, niebezpieczny i bezkolizyjny na lewoskręt.

Gdzie tu sens? Gdzie logika?

Wiem, że za Sosnkowskiego zmienia się zarządca drogi (z Warszawy na Mazowsze), ale zwykły człowiek tego nie wie. Nie wie też, czym kierują się urzędnicy ustanawiając początek i koniec terenu zabudowanego. Zwłaszcza w tej okolicy. To potęguje poczucie wkurzenia.

Czas połknąć tę żabę

Moim zdaniem al. Jerozolimskie na odcinku Pruszków – Ursus (z wyłączeniem fragmentu przy A2) będą z roku na rok coraz bardziej przypominały miejską ulicę, niż wylotówkę.

Plany budowy nowych bloków przez inwestora LLC Retail tuż przy Alejach Jerozolimskich na wysokości ul. Starodęby.

Sorry, po prostu w tą stronę to zmierza – budowane są kolejne bloki, pobocza się cywilizują, dochodzi infrastruktura rowerowa. Wysokiej prędkości i bezpieczeństwa nie da się w takiej sytuacji pogodzić, są to rzeczy które się w mieście wzajemnie wykluczają.

Osiedle Pry100ra, jedno z kilku nowych osiedli mieszkaniowych które w ostatnich latach wyrosły wzdłuż Jerozolimskich – widok na węzeł z al. 4 Czerwca 1989 r.

A skoro tak jest, to zarządcy powinni się dogadać, czytelnie oznakować je na 50 km/h, dodać lewoskręt z Sosnkowskiego i przestać próbować siedzieć na dwóch stołkach jednocześnie, bo ani to wygodne ani zdrowe.

Podsumowanie

Wiem, że wielu kierowców – tych co lubią jeździć szybko, ale bezpiecznie – będzie niezadowolonych z takiego rozwiązania. Ale jest to w obecnej sytuacji jedyna rozsądna droga. Po prostu.

Skoro przez 30 lat wolności nie potrafiliśmy wyłączyć korytarza Jerozolimskich z zabudowy mieszkalnej, to teraz musimy znieść tego konsekwencje z godnością.

Bonus: Czy fotoradar ratuje budżet państwa?

Fotoradar nie jest maszynką do poprawy budżetu ani łupienia kierowców. Wpływy z mandatów w 2024 roku wyniosły w całej Polsce 1,13 mld zł. Dla porównania, akcyza przyniosła ponad 90 mld zł, a PIT – ponad 97 mld zł. A nie są to jedyne źródła przychodów budżetu państwa (ponad 555 mld zł).

Mówimy zatem o wartości dokładnie 0,2% przychodów budżetu państwa. To tak, jakby osoba zarabiająca przeciętne wynagrodzenie (ok. 6200 zł „na rękę”) dostała do ręki 12 zł 40 gr miesięcznie.

Kategorie
Ursus

Ursus Szamoty – Terminy budowy ulic

Zgodnie z obietnicą wrzucam mapę z aktualnymi terminami budowy ulic na Szamotach. Terminy są oparte o informacje publiczne z urzędu, mogą ulec zmianie i dotyczą przekazania drogi we władanie dzielnicy – to oznacza, że dana ulica może być wybudowana wcześniej!

Ostatnia aktualizacja: 16.04.2025 r.

Kiedy wybudują ulice na Szamotach?

Legenda

Ciemnozielone – ulice przejezdne, niekoniecznie gotowe (może np. brakować zatok parkingowych albo jednej warstwy asfaltu).
Jasnozielone – ulice przejezdne, w planach przebudowa, podpisana umowa lub pozwolenie na budowę.
Pomarańczowe – ulice nieprzejezdne, przebudowa w planach.
Czerwone – ulice nieprzejezdne, brak planów.

Q oznacza w którym kwartale roku możemy się spodziewać przekazania drogi w ręce dzielnicy lub miasta (budowa może nastąpić wcześniej!), Q4 = czwarty kwartał (październik-grudzień).

Chwilowo odpuściłem aktualizację mapy rowerowej, ale pewnie w końcu wróci na stronę.

Archiwum

Link do wersji 1.0
Link do wersji 1.1
Link do wersji 1.2
Link do wersji 1.3
Link do wersji 1.4
Link do wersji 1.5
Link do wersji 1.6
Link do wersji 1.7

Kategorie
Różności

Skoro z finansami miasta jest tak źle, to dlaczego jest tak dobrze?

W Wyborczej ukazał się ostatnio tekst red. Wojtczuka pt. “Miała być zapaść, a za pięć dwunasta Warszawa dostała dodatkowe pieniądze. Skąd się wzięło kilka miliardów w budżecie?”

Jak wynika z artykułu, podczas gdy Warszawa przygotowywała się na 2 mld 795 mln zł nowych kredytów żeby związać koniec z końcem, tymczasem rok 2024 zakończył się nadwyżką budżetową w wysokości 806 mln zł.

Krótko mówiąc, władze miasta pomyliły się w planowaniu przychodów i wydatków “zaledwie” o koszt obecnie budowanego odcinka II linii metra (wraz z taborem) oraz połowę tramwaju na Wilanów (łącznie 3 mld 500 mln zł).

To nie jest pierwszy raz. Na początku 2024 roku ta sama “Wyborcza” pisała o tym, że miasto nieoczekiwanie znalazło 1,5 mld złotych w budżecie za 2023 rok. Po raz kolejny, nie są to pieniądze które wydaje się na bazarku na śliwki, ale +/- cały budżet miasta wielkości Radomia.

Tymczasem za katastrofalnymi prognozami budżetowymi idą realne działania. Od władz miasta na każdym kroku słyszymy “niedasie”. Nie da się przejmować terenów zielonych od wspólnot, bo koszty. Nie da się remontować dróg, bo koszty. Nie da się zorganizować więcej kursów, bo koszty. Nie da się częściej sprzątać, bo koszty. Niedasie, niedasie, niedasie. 

Niedasie dotyczą również bezpieczeństwa, bo miasto żeby zepchnąć jak najwięcej kosztów na podmioty trzecie broni się rękami i nogami przed urządzaniem zmian na ulicach, bo przecież np. miejsca postojowe można wyznaczyć na swoim terenie. Wspólnoty i spółdzielnie zatem wyznaczają miejsca na swoim terenie, z dojazdem po chodniku, albo wycinając pod ten cel drzewa. Na papierze wszystko jest zgodne ze strategiami – na terenie należącym do miasta zieleni nie ubyło, na terenie miasta nie przybyło parkingów. A to, że okolica stała się per saldo mniej zielona i bardziej rozjeżdżona – to już nic nie znaczący detal.

Bo celem nigdy nie były zieleń ani bezpieczeństwo, tylko oszczędzanie pieniędzy.

Podsumowując – naprawdę chciałbym wiedzieć na co szykuje Warszawę pani skarbnik Krajewska (a wcześniej pan skarbnik Czekaj).

Na wojnę? Na apokalipsę? 

Przecież w planach jest również zaciągnięcie hamulca inwestycyjnego w celu oddłużenia stolicy. 

Co prawda Warszawa pod względem zadłużenia (34 proc. długu do dochodów) jest jednym z najzdrowszych samorządów w Polsce (z dużych miast w lepszej kondycji jest tylko Olsztyn z 27 proc.), ale pani skarbnik i tak planuje, że w kolejnej dekadzie inwestycje znacząco wyhamują, a na przełomie 2028 i 2029 roku spadną do poziomu zaledwie 853 mln złotych, osiągając poziom, którego stolica nie widziała od kryzysowych lat 90. W takiej sytuacji można zapomnieć zarówno o małych, ale potrzebnych inwestycjach (jak udrożnienie skrzyżowania Traktorzystów z al. 4 Czerwca) jak i tych dużych, obiecywanych od lat (obwodnica Pragi).

Być może chodzi o przygotowanie stolicy na kolejną kadencję PiS, która szybciutko przekieruje środki na rozwój stolicy na projekty budowy autostrad pomiędzy pustawymi wsiami ściany wschodniej? Nie wiem. Ale jeżeli tak, to warszawskiej platformie polecam skupienie się na tym, jak te wybory wygrać, a nie na tym jak ciułać drobniaki na wywozie śmieci czy dostępie mieszkańców do zieleni miejskiej.

Kategorie
Praga-Północ Różności Warszawa

Wszystkie stracone szanse Metra Warszawskiego

Z okazji 30-lecia Metra Warszawskiego wszyscy rozpisują się o tym, jak metro zmieniło Warszawę. Słusznie, bo bez wątpienia tak się stało – metro przewozi szybko i wygodnie mnóstwo pasażerów, zmienia okolicę, a w niektórych miejscach wręcz tworzy miasto “z niczego” (patrz Kabaty, Chrzanów). 

Ktoś jednak musi pełnić rolę Smerfa Marudy, który wytknie metru wszystkie stracone szanse ostatnich 30 lat. Będę to ja.

Także szanowni Państwo, zapraszam na wycieczkę śladami wszystkiego, co w naszym metrze poszło nie tak.

Węzły przesiadkowe

Nadal nie umiemy ich budować, a metro nie jest wyjątkiem. Metro Wilanowska jest pod tym względem słabe, przesiadka z Metra Centrum do Warszawy Śródmieście jest fatalna. Przesiadki z M1 do M2 to tragedia, a poprowadzenie “głównej trasy przesiadkowej” po antresoli na której trzeba dwa razy przechodzić przez bramki to ponury żart. Nowa przesiadka z Metra Szwedzka do PKP Targówek to również – niestety – porażka.

Hardkorowo ciasny łącznik między M1 a M2 z którym nie wiadomo co zrobić.

Na tle tej beznadziei dobrze wypadają Młociny, Młynów oraz Stadion – choć też jest się do czego przyczepić. 

Budowanie “żeby było łatwiej”

Najważniejszym przykładem tego podejścia jest oczywiście Rondo Daszyńskiego, gdzie zrezygnowano z budowy przejść podziemnych pod rondem żeby nie trzeba było za bardzo rozkopywać Towarowej. Efekty widzimy po dziś dzień w godzinach szczytu, gdy skrzyżowanie pokonują ogromne tłumy ludzi, którzy chwilę po przejściu przez 8 pasów jezdni oraz tory tramwajowe schodzą do podziemi. 

Nie zna życia, kto się tutaj nie przesiadał.

Na szczęście po tej wpadce urzędników uczulono na niedasie i już na Bemowie udało się podobnej wtopy uniknąć. Podobnie z sadzeniem drzew – już nikt nie robił takich problemów jak swego czasu HGW na Świętokrzyskiej, gdzie nie dało się posadzić drzew przez instalacje podziemne.

Tak teraz wyglądają te drzewa, co ich niedasie posadzić:

Stacje plac Konstytucji i Muranów

Szkoda, że zrezygnowano z ich budowy, bo teraz pewnie nigdy nie powstaną. Tymczasem niezależnie od jęków mieszkańców Młocin czy Ursynowa te stacje są potrzebne, bo transport szynowy w centrum powinien mieć przystanki rozmieszczone gęściej niż na peryferiach. Tymczasem zarówno odległość między Centrum a Politechniką jak i Placem Bankowym i Dworcem Gdańskim należą do najdłuższych na całej linii.

Odległości między stacjami w centrum miasta nie powinny być takie duże.

Stracony potencjał części stacji

To bolączka głównie drugiej linii metra, na pierwszej wydaje się, że wszystkie stacje są dość solidnie obłożone. Niemniej jednak na M2 jest ich po prostu dużo. Zaczynając od praskiego końca – zawijas na Bródno niepotrzebnie wydłuża czas dojazdu, przez co koniec nie jest wykorzystany optymalnie. 

Zacisze będzie wiecznie stacją pustą, zlokalizowaną wśród domków. Szwedzka jest odwrócona od starej zabudowy Pragi i czeka na nowe osiedle na miejscu zajezdni Stalowa (które póki co nadal jest w odległych planach). Stadion Narodowy również jest odsunięty od starej zabudowy i obsługuje Port Praski oraz błonia stadionu – oba puste i niezabudowane. 

Na Pradze-Północ tylko Dworzec Wileński trafia w gęsto zaludnioną okolicę. Zacisze z kolei nigdy taką okolicą nie będzie.

Na koniec pozostaje Karolin, czyli stacja wśród marketów, pól i zabudowy jednorodzinnej (to ma się zmienić gdy w życie wejdzie Plan Ogólny a potem zmieni się MPZP dla Chrzanowa, ale poczekamy na to lekką ręką dekadę), która ma obsługiwać podróżnych z okolic Ożarowa Mazowieckiego, tylko niestety nie będzie przy niej dużej pętli ani centrum przesiadkowego. Tzn. może kiedyś będą, ale nie teraz. 

Fajne centrum przesiadkowe. Szkoda, że nie ma na nie pieniędzy.

Planowana linia M3

Pisano o tym już setki razy, także nie będę się więcej na ten temat rozpisywał. Po prostu linia M3 w przebiegu pt. “wąs gocławski” będzie najbardziej pustą i niewykorzystaną linią metra w Warszawie, do której ZTM będzie dopychał pasażerów tnąc połączenia na powierzchni.

Wszystko przez fatalny projekt stacji Warszawa Stadion, który wymusza w tym miejscu przesiadki (w wielu miastach takie stacje pozwalają na przeplot pociągów – raz jadą w stronę jednego krańca, raz w stronę drugiego) oraz jazdę na okrętkę, z dwoma zakrętami (pociągi muszą na nich zwolnić) w rezultacie czego jazda z Gocławia do centrum może się okazać dłuższa od podróży autobusem na tej samej trasie, za to z przesiadką i po wydaniu kilku miliardów złotych.

Brak zmian na Pradze i Górczewskiej

Jedną z niesamowitych cech metra jest to, że oprócz zapewniania efektywnego środka transportu, zmienia też okolicę na powierzchni. Widać to na Świętokrzyskiej, na Targówku Mieszkaniowym, na Woli.

Zmiany na Targówku Mieszkaniowym.

Zieleń, parki, odnowione ulice. Naprawdę robi to ogromne, bardzo pozytywne wrażenie.

Ostatecznie podwórko zmienione w dziki parking trzeba było odnowić z Budżetu Obywatelskiego, bo Zarząd Dzielnicy Praga-Północ wolał parkowanie w błocie i syfie od rekultywacji zniszczonego przy okazji budowy terenu.

Tymczasem na Pradze zmiany przespano. Targowa dostała lekki lifting, nie udało się nawet poprowadzić wzdłuż niej nieprzerwanej drogi dla rowerów. Podwórko przy Cyryla i Metodego zniszczono i nie odnowiono, choć metro było skłonne wykonywać takie prace wszędzie, gdzie się pojawiło. Szwedzka do tej pory wygląda na jedną z bardziej zaniedbanych ulic miasta. Wszystkie te zmiany, które wypaliły na Targówku, na Pradze zostały po prostu przespane.

Budynki na Szwedzkiej są coraz częściej odnowione, ale przestrzeń publiczna zmienia się tylko przy okazji Budżetu Obywatelskiego.

Na Woli i Bemowie z kolei szeroka koalicja wywalczyła brak zmian na Górczewskiej, która do tej pory pozostaje jedną z najbardziej nieprzyjaznych przelotowych arterii w Warszawie, na której drogowcy forsowali rozwiązania o które mieszkańcy nawet nie występowali (jak np. drogę serwisową w okolicy stacji Księcia Janusza, gdzie mieszkańcom zabytkowego domu wycięto spod domu zieleń, wyłożono kostką a obecnie odmawia się interwencji straży miejskiej do zastawionej bramy, bo przecież to droga wewnętrzna).

Widać, że pod spodem idzie metro. Czuć piniondz.

Wystarczy jednak przekroczyć al. Prymasa Tysiąclecia i nagle Górczewska zmienia się w uporządkowaną, piękną miejską aleję.

Obietnice zamiast konkretów

Niestety, obecnie plan budowy metra w Warszawie działa trochę tak jak godnościowe autostrady PiSu. Dla niezorientowanych – ściana wschodnia w Polsce, czyli województwa przy granicy z Litwą, Białorusią, Ukrainą – wymiera w zasadzie od początku transformacji ustrojowej.

Wymierała za SLD, za PO, za PiS. Ale PiS wpadł na chytry pomysł, że wybuduje się tam godnościowe autostrady typu Via Carpathia, po których nikt nie będzie za bardzo jeździł i będzie mówił, że w ten sposób przywraca godność prowincji.

Widzicie tę cieniutką kreskę przy prawej krawędzi, niewiele szerszą od krajówki? To prognozowany ruch na Via Carpathia. A to wcale nie najgorszy odcinek.

Co prawda zbyt wielu tych autostrad nie wybudowano, a reszta inwestycji leżała tak jak wcześniej, no ale godność została odzyskana. Ten zabieg zresztą idealnie na wyborców zadziałał, ponieważ krytykowanie tych autostrad spotyka się w internecie z ogromnym wyciem i rozdzieraniem szat.

Wracając do metra – tutaj partia rządząca w Warszawie może np. obiecać mieszkańcom osiedla Ruda, że będą mieli stację pośrodku osiedla (linia M4) i dzięki temu można ostatecznie odpuścić planowanie tramwaju na Gwiaździstą. 

Co prawda stacja metra powstanie najwcześniej w latach 40., z pętli Marymont-Potok do pętli Gwiaździsta są raptem 2 km i byłby to koszt o rząd wielkości mniejszy od metra, ale kogo to obchodzi. Obietnica jest.

Mam wrażenie, że podobnie jest z metrem do Ursusa, Siekierki, Gocławek, Wiktoryn. Można odpuścić sobie planowanie jakichkolwiek realnych rozwiązań teraz, bo kiedyś będzie metro. Być może. Mamy taką nadzieję.

A wy? Macie jakieś zarzuty wobec Metra Warszawskiego (poza tym, że zbyt wolno powstaje)?

Kategorie
Ursus

Czy wiadukt na Gierdziejewskiego wreszcie znajdzie właściciela?

W okolicy września zeszłego roku mieszkańcy zaczęli zwracać uwagę na fatalny stan barier energochłonnych na wiadukcie na ul. Gierdziejewskiego. Postanowiłem zająć się sprawą, nie spodziewając się, jak bardzo nikt nie będzie chciał się do niego przyznać ani wziąć za niego odpowiedzialności.

Ale od początku.

Wiadukt w ul. Gierdziejewskiego został oddany do użytku w 2013 roku. Połączył Ursus z Bemowem i otrzymał status drogi powiatowej. Normalnie oznaczałoby, że zarządza nim i utrzymuje go Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie. Prawda?

Otóż nie.

Wiadukt (wraz z nasypami itd.) jest bowiem umieszczony wyjątkowo niefortunnie:

  • Pierwsze 270 metrów (od skrzyżowania z ulicą Leszczyńskiego) leży w Ursusie.
  • Kolejne 550 metrów leży w Powiecie Warszawskim Zachodnim.
  • Dalej ulica Gierdziejewskiego biegnie już wyłącznie przez dzielnicę Bemowo.

Ponieważ samorządy są w permanentnym kryzysie finansowym, nikt za bardzo nie chce łożyć na obiekty położone za granicą swojej gminy. I tym sposobem ok. 580 metrów drogi – nie mającej połączenia z żadnymi innymi ulicami i przebiegającej w większej części po wiadukcie – znalazło się bez zarządcy. A skoro nie ma zarządcy, to nie trzeba go naprawiać.

Bo i po co?

Ludzie listy piszą

21 sierpnia 2024 roku dostałem pierwszą odpowiedź na pismo o zniszczonych barierach od Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.

ZDM stwierdził, że to nie ich obiekt i przekazał korespondencję do Ożarowa Mazowieckiego.

14 września 2024 roku odpisało mi biuro Burmistrza Ożarowa Mazowieckiego, przekazując sprawę do Zarządu Dróg Powiatowych.

4 października 2024 roku do akcji włączyła się Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, pisząc do ZDP w Ożarowie, że oni tę drogę wybudowali i oddali, a teraz to już nie ich sprawa.

Jak również poinformowała mnie o w/w faktach.

14 października 2024 roku przyszła odpowiedź z Zarządu Dróg Powiatowych w Ożarowie Mazowieckim informująca, że nie wiedzą, kto utrzymuje wiadukt, natomiast za oświetlenie płaci gmina Ożarów Mazowiecki.

24 września 2024 roku Zarząd Dróg Powiatowych w Ożarowie Mazowieckim napisał do Starosty Powiatu Warszawskiego Zachodniego, że to nie jest ich droga i proszą o przekazanie wniosku o naprawdę do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

27 września 2024 roku Zarząd Dróg Powiatowych w Ożarowie Mazowieckim podtrzymał stanowisko, że to nie ich droga.

25 października 2024 roku Zarząd Oczyszczania Miasta w Warszawie bez ogródek przyznał, że sprząta i odśnieża wiadukt, ponieważ łączy dzielnice Warszawy i jeździ po nim komunikacja publiczna. Należy docenić, że jako chyba jedyny urząd po drodze ZOM wziął odpowiedzialność za coś, co jest oczywistym obowiązkiem stolicy.

17 grudnia 2024 roku Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie odpisał, że naprawił uszkodzenia na odcinku miejskim, a reszty nie naprawi, bo ma to zrobić Ożarów, a bezpieczeństwo mieszkańców stolicy im zwisa i powiewa. No, może nie dokładnie tymi słowami, ale sens zachowałem.

Był to efekt zgłoszenia całej sprawy do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, który ewidentnie nakazał ZDM zrobić coś w tej sprawie.

Co dalej?

Nie wiedząc, co zrobić w zderzeniu z takim urzędniczym betonem 11 lutego 2025 roku uznałem, że trzeba opisać całą sprawę i wysłać do Prezydenta Warszawy, Starosty Powiatu i Wojewody Mazowieckiego z krótkim wnioskiem – zmieńcie granice administracyjne, żeby ten piekielny wiadukt był w całości w Warszawie.

Odpowiedź nadeszła póki co tylko z jednej strony.

7 marca 2025 roku Starosta Powiatu Warszawskiego Zachodniego, Pan Romuald Reszka wysłał do mnie bardzo grubą kopertę zawierającą 5 stron pisma oraz gruby wniosek o założenie księgi wieczystej dla działki na której znajduje się wiadukt.

W skrócie – Powiat argumentuje, że droga musi być w całości własnością jednego zarządcy i powinien nim być Zarząd Dróg Miejskich Warszawa (jako, że pozostała część Gierdziejewskiego jest drogą powiatową w zarządzie ZDM).

Żeby tak się stało, na początku marca złożono wniosek o założenie osobnej KW dla działek na których przebiega wiadukt oraz wpis w KW prawa własności na rzecz Miasta Stołecznego Warszawy.

17 marca 2025 roku Wojewoda Mazowiecki odpisał, że sprawa nie znajduje się w jego kompetencjach. Póki co nadal czekamy na odpowiedź Prezydenta m.st. Warszawy.

Czy to już happy end?

Nie wiem. Z wypowiedzi na forach dyskusyjnych, których nie będę przytaczał, bo nie wiem na ile są oficjalnym stanowiskiem Warszawy, można wyczytać że miasto nie jest zachwycone tym ruchem ze strony powiatu. Czy będzie go skarżyć albo podważać? Mam nadzieję, że nie.

Jeżeli tak będzie, przejdziemy do kolejnego etapu, mianowicie zablokowania „niczyjej” części wiaduktu tuż przed wyborami prezydenckimi. Oczywiście na legalne zgłoszenie demonstracji, przecież nikt nie może nam odmówić prawa do wyrażania swoich poglądów.

Liczę jednak, że do tego czasu sztab jednego z kandydatów zorientuje się, że lepiej sprawę załatwić i wreszcie naprawić tych kilkadziesiąt metrów uszkodzonych barierek energochłonnych.

Czy to już?

W dniu 28 maja 2025 r. na wiadukcie wreszcie pojawiła się ekipa miejska i przystąpiła do naprawy zniszczonych elementów. Jeszcze nie wiem, czy to oznacza przejęcie odpowiedzialności przez miasto, ale opłacało się truć w tej sprawie tyłek przez 9 miesięcy.

Niestety, organiczono się tylko do tymczasowego „zategowania”. Krótko mówiąc – walczymy dalej.

Kategorie
Komunikacja Miejska Ursus

Jaki układ komunikacyjny na północ od ul. Kompanii AK “Goplana”?

Póki co Rada Dzielnicy dała odpór Lex Deweloper firmy Strus. Jestem jednak przekonany, że projekt w tej czy innej formie wróci. 

W projekcie nowego Studium urzędnicy z BAiPP przewidzieli niemal całych Szamotach (z wyłączeniem Diamond Business Park, szkół czy CH Factory) zabudowę mieszkaniową.

Z kolei były wiceprezydent Olszewski w rozmowie ze mną w 2023 roku podkreślał, że zgodnie z wyliczeniami które przeprowadzili w Ratuszu nie ma już zapotrzebowania na dodatkową powierzchnię magazynową w tej części Warszawy – bo inwestorzy i tak preferują gminy ościenne.

Rysunek nowego studium – większość północnych Szamot to mieszkaniówka oznacza symbolem MU7, czyli skala zabudowy taka jak na Skoroszach.

Także podejrzewam, że w Planie Ogólnym północne Szamoty i tak będą przeznaczone pod mieszkaniówkę. Albo w całości albo częściowo.

Ale nawet jeżeli PO zostanie zmieniony po myśli Zarządu Dzielnicy i oprócz (lub zamiast) mieszkań powstaną tam punkty handlowo-usługowe, to mam złą wiadomość. One też będą potrzebowały wygodnego dojazdu. Kto mieszkał w okolicy Galerii Młociny czy dowolnego innego dużego obiektu handlowego wie, że to też są potworne generatory ruchu (wystarczy zobaczyć co się dzieje, gdy jest wyprzedaż w Factory żeby sobie uświadomić o co mi chodzi).

Co możemy z tym zrobić?

Na pewno nie można się nastawiać na to, że te tereny zostawią zostawione odłogiem. Mowa o dużych, niezabudowanych działkach w granicach Warszawy, blisko metra i kolei, według radnej Kurzyńskiej szacunkowo wartych ok. ćwierć miliarda złotych.

Miasto tego nie wykupi. Właściciel tego nie odpuści. Pozostaje zatem to co zwykle – planowanie.

Zastanawiałem się nad tym, jak można wpiąć północne Szamoty w układ komunikacyjny dzielnicy Włochy oraz reszty Ursusa i wyszły mi takie oto luźne propozycje:

Obie niestety mają tę samą wadę – są niezgodne zarówno z MPZP dla Szamot jak i dla Pól Karolińskich. Ale niezgodność ta nie jest duża i w praktyce dotyczy terenu skupionego dookoła działki oznaczonej jako C8.1 U/IC, czyli planowanej elektrociepłowni gazowej.

Jest technicznie możliwe, żeby ominąć ją od północy i za pomocą specustawy drogowej przeprowadzić drogę pomiędzy osiedlami Szamoty i Pola Karolińskie.

Ale są też inne wyzwania.

Zalety:

  • Dodatkowe przebicie do Nowolazurowej które mogłoby przejąć w większości rolę obecnej ul. Szamoty.
  • Ulica Habicha w roli drugiego kręgosłupa transportowego osiedla.
  • Stworzenie naturalnego ciągu komunikacyjnego – Wiadukt WD-64, Orląt Lwowskich, Henryka Brodatego, Leszczyńskiego, Licencyjna, Chrościckiego, al. 4 Czerwca 1989 r.

Wady:

  • Znacząco zwiększony ruch na Habicha (dotychczas ulica z dwóch stron ślepa i dość spokojna).
  • Nowiutki odcinek Habicha od Goplany do P7P będzie wymagał przebudowy – 3 metry szerokości nie wystarczą dla autobusów, brak zatok i przystanków.
  • Konieczność skorzystania ze specustawy drogowej, żeby zignorować MPZP dla Szamot i MPZP dla Pól Karolińskich.
  • Konieczność dogadania się z dwoma kłopotliwymi interesariuszami – Wojskiem Polskim i PKP PLK (obie instytucje mają działki na Polach Karolińskich w miejscu przedłużenia Chrościckiego, czyli ul. 4KDL).
  • Konieczność przekonania dzielnicy Włochy, że w/w rozwiązania nie wleją tranzytu w Chrościckiego (może skrzyżowanie z al. Czerwca powinno mieć same lewo i prawoskręty?)

Jak widać wady znacząco przewyższają zalety (przynajmniej w ich liczbie), ale IMO wysiłek jest wart podjęcia. 

Pytanie – co Wy o tym sądzicie?

Kategorie
Ursus

Plan BZRD na udrożnienie skrzyżowania przy Factory

W związku z licznymi interpelacjami i zapytaniami (w tym moją) Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym w końcu przedstawiło jakiś plan udrożnienia feralnego skrzyżowania przy Factory. Niestety, bez dat i konkretów, ale coś przynajmniej się ruszyło.

Plan składa się z 6 punktów, które postarałem się nanieść na mapę.

  1. Budowa ul. Hennela do Traktorzystów z osobnymi pasami do skrętu i światłami. To już zaległe zadanie, według pierwszych szacunków miało być już gotowe, ale projektowanie się przeciąga i końca nie widać. Ma na celu zmianę rozłożenia ruchu.
  2. Jeden kierunek w ul. Szamoty (przynajmniej na początkowym odcinku) – czyli możliwy powrót na osiedle, a wyjazd z osiedla przez Hennela.
  3. Tunel Traktorzystów – Świerszcza („ciekawe skąd na to pieniążki”, ale koncepcja ciekawa).
  4. Wycięcie lewoskrętów z dróg podporządkowanych – czyli koniec z jazdą z Traktorzystów w stronę Bemowa i ze Świerszcza w stronę al. Jerozolimskich.
  5. Zaprojektowanie nowego układu skrzyżowania Traktorzystów – Szamoty.
  6. Dostosowanie programów sygnalizacji, budowa nowych jeżeli będą niezbędne.

Jak znajdujecie propozycje zmian?

Kategorie
Ursus

Ursus Szamoty – Aktualizacja Mapy

Nowa wersja mapy inwestycji na Szamotach już dostępna!

Link: Ursus – Tu było, Tu będzie

Zmiany:

  • Dodałem wszystkie Lex Deweloper o których wiem;
  • Aktualizacja stanu budowy osiedli;
  • Aktualizacja stanu budowy szkół i nowego DK;
  • Częściowa aktualizacja stanu budowy dróg;
  • Aktualizacja projektu Eko Parku oraz Nowego Bazarku Ursus;
  • Pierwsze osiedla poza Szamotami dodane do mapy (będzie ich więcej);

Mapę obejrzano w ciągu 3 lat ponad 420 tysięcy razy, co jest liczbą tak absurdalnie wielką, że aż trudno w to uwierzyć. Bardzo dziękuję za tak duże zainteresowanie projektem 😃