W okolicy września zeszłego roku mieszkańcy zaczęli zwracać uwagę na fatalny stan barier energochłonnych na wiadukcie na ul. Gierdziejewskiego. Postanowiłem zająć się sprawą, nie spodziewając się, jak bardzo nikt nie będzie chciał się do niego przyznać ani wziąć za niego odpowiedzialności.
Ale od początku.
Wiadukt w ul. Gierdziejewskiego został oddany do użytku w 2013 roku. Połączył Ursus z Bemowem i otrzymał status drogi powiatowej. Normalnie oznaczałoby, że zarządza nim i utrzymuje go Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie. Prawda?
Otóż nie.
Wiadukt (wraz z nasypami itd.) jest bowiem umieszczony wyjątkowo niefortunnie:
- Pierwsze 270 metrów (od skrzyżowania z ulicą Leszczyńskiego) leży w Ursusie.
- Kolejne 550 metrów leży w Powiecie Warszawskim Zachodnim.
- Dalej ulica Gierdziejewskiego biegnie już wyłącznie przez dzielnicę Bemowo.

Ponieważ samorządy są w permanentnym kryzysie finansowym, nikt za bardzo nie chce łożyć na obiekty położone za granicą swojej gminy. I tym sposobem ok. 580 metrów drogi – nie mającej połączenia z żadnymi innymi ulicami i przebiegającej w większej części po wiadukcie – znalazło się bez zarządcy. A skoro nie ma zarządcy, to nie trzeba go naprawiać.
Bo i po co?
Ludzie listy piszą
21 sierpnia 2024 roku dostałem pierwszą odpowiedź na pismo o zniszczonych barierach od Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.

ZDM stwierdził, że to nie ich obiekt i przekazał korespondencję do Ożarowa Mazowieckiego.
14 września 2024 roku odpisało mi biuro Burmistrza Ożarowa Mazowieckiego, przekazując sprawę do Zarządu Dróg Powiatowych.

4 października 2024 roku do akcji włączyła się Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, pisząc do ZDP w Ożarowie, że oni tę drogę wybudowali i oddali, a teraz to już nie ich sprawa.


Jak również poinformowała mnie o w/w faktach.

14 października 2024 roku przyszła odpowiedź z Zarządu Dróg Powiatowych w Ożarowie Mazowieckim informująca, że nie wiedzą, kto utrzymuje wiadukt, natomiast za oświetlenie płaci gmina Ożarów Mazowiecki.

24 września 2024 roku Zarząd Dróg Powiatowych w Ożarowie Mazowieckim napisał do Starosty Powiatu Warszawskiego Zachodniego, że to nie jest ich droga i proszą o przekazanie wniosku o naprawdę do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.


27 września 2024 roku Zarząd Dróg Powiatowych w Ożarowie Mazowieckim podtrzymał stanowisko, że to nie ich droga.

25 października 2024 roku Zarząd Oczyszczania Miasta w Warszawie bez ogródek przyznał, że sprząta i odśnieża wiadukt, ponieważ łączy dzielnice Warszawy i jeździ po nim komunikacja publiczna. Należy docenić, że jako chyba jedyny urząd po drodze ZOM wziął odpowiedzialność za coś, co jest oczywistym obowiązkiem stolicy.

17 grudnia 2024 roku Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie odpisał, że naprawił uszkodzenia na odcinku miejskim, a reszty nie naprawi, bo ma to zrobić Ożarów, a bezpieczeństwo mieszkańców stolicy im zwisa i powiewa. No, może nie dokładnie tymi słowami, ale sens zachowałem.
Był to efekt zgłoszenia całej sprawy do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, który ewidentnie nakazał ZDM zrobić coś w tej sprawie.


Co dalej?
Nie wiedząc, co zrobić w zderzeniu z takim urzędniczym betonem 11 lutego 2025 roku uznałem, że trzeba opisać całą sprawę i wysłać do Prezydenta Warszawy, Starosty Powiatu i Wojewody Mazowieckiego z krótkim wnioskiem – zmieńcie granice administracyjne, żeby ten piekielny wiadukt był w całości w Warszawie.
Odpowiedź nadeszła póki co tylko z jednej strony.
7 marca 2025 roku Starosta Powiatu Warszawskiego Zachodniego, Pan Romuald Reszka wysłał do mnie bardzo grubą kopertę zawierającą 5 stron pisma oraz gruby wniosek o założenie księgi wieczystej dla działki na której znajduje się wiadukt.





W skrócie – Powiat argumentuje, że droga musi być w całości własnością jednego zarządcy i powinien nim być Zarząd Dróg Miejskich Warszawa (jako, że pozostała część Gierdziejewskiego jest drogą powiatową w zarządzie ZDM).
Żeby tak się stało, na początku marca złożono wniosek o założenie osobnej KW dla działek na których przebiega wiadukt oraz wpis w KW prawa własności na rzecz Miasta Stołecznego Warszawy.
Czy to już happy end?
Nie wiem. Z wypowiedzi na forach dyskusyjnych, których nie będę przytaczał, bo nie wiem na ile są oficjalnym stanowiskiem Warszawy, można wyczytać że miasto nie jest zachwycone tym ruchem ze strony powiatu. Czy będzie go skarżyć albo podważać? Mam nadzieję, że nie.
Jeżeli tak będzie, przejdziemy do kolejnego etapu, mianowicie zablokowania „niczyjej” części wiaduktu tuż przed wyborami prezydenckimi. Oczywiście na legalne zgłoszenie demonstracji, przecież nikt nie może nam odmówić prawa do wyrażania swoich poglądów.
Liczę jednak, że do tego czasu sztab jednego z kandydatów zorientuje się, że lepiej sprawę załatwić i wreszcie naprawić tych kilkadziesiąt metrów uszkodzonych barierek energochłonnych.
Póki co (stan na 26 marca 2025 roku) nikt nie naprawił zwisających na pas ruchu stalowych lin. Dyscyplina finansów publicznych znowu wygrała z bezpieczeństwem uczestników ruchu drogowego.
