Kategorie
Ursus

Podsumowanie wyborów samorządowych 2024

Czy 1585 głosów to dużo? To zależy. W wyborach ogólnokrajowych raczej niedużo. Ale w wyborach do Rady Dzielnicy Ursus to bardzo wiele. Aż 26,40% wyborców w moim okręgu postanowiło oddać głos właśnie na mnie, za co z całego serca dziękuję.

To najlepszy procentowo wynik w dzielnicy, choć należy podkreślić, że w liczbach bezwzględnych wynik radnego Dawida Kacprzyka z KO – niemal 2000 głosów – był absolutnie rekordowy.

Gdy w poniedziałek rano spłynęły wyniki z komisji 703 i 706 nie byłem w stanie uwierzyć własnym oczom. 57,95% i 40,25% głosów w komisjach obejmujących Szamoty całkowicie mnie zszokowało. W rekordowej dla nas komisji 703 zdobyliśmy 75,09% głosów.

To ogromna radość, ale również wielka odpowiedzialność.

Jak poradził sobie komitet?

Ale indywidualny wynik to nie wszystko, ponieważ ważniejszy w tym wszystkim był wynik całego komitetu wyborczego. Zebraliśmy łącznie 5427 głosów – oznacza to 20,22% poparcia w dzielnicy i czwarty, ostatni wynik. Raptem 62 głosy za Stowarzyszeniem Obywatelskim w Ursusie. Głosy, które przełożyły się na drastyczną różnicę w mandatach – udało się zdobyć tylko 3, choć liczyliśmy przynajmniej na 5.

Ostatecznie naszymi radnymi zostali:

  • Krzysztof Daukszewicz (OW2, Szamoty i Gołąbki);
  • Karolina Sowińska (OW2, Szamoty i Gołąbki);
  • Karol Bąkowski (OW4, Czechowice i Skorosze).

Sukces, ale nie zwycięstwo

Jest zatem sukces, ale nie zwycięstwo. Dlaczego sukces? Od 2006 roku w Ursusie niezależne ugrupowanie zdobyło mandat tylko raz, w kadencji 2014-2018.

Trzy mandaty to zatem sukces, ponieważ możemy stworzyć własny klub w Radzie Dzielnicy, a to przekłada się na konkrety – m.in. możliwość składania projektów uchwał, z której z pewnością nie raz będziemy korzystać.

Gdzie popełniliśmy błędy?

Dlaczego nie zwycięstwo? Brak mandatów na Niedźwiadku i Skoroszach boli.

W pierwszym przypadku wydaje się, że zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy. Dzięki połączeniu sił z ruchem RSM to My wystawiliśmy mocną, lokalną liderkę – Anetę Czuryło – której udało się zebrać 564 głosy (czyli więcej niż wiceburmistrzowie dzielnicy, co wydaje się być solidnym sukcesem jak na polityczny debiut). 

Łącznie komitet zebrał tam 14,14% i niestety było to zbyt mało, żeby uzyskać mandat w pięciomandatowym okręgu. Niemniej jednak walczyliśmy do końca, prowadziliśmy door to door, plakatowaliśmy, wieszaliśmy banery… 

W drugim przypadku również walczyliśmy, ale popełniliśmy strategiczne błędy, których później nie dało się odrobić. Brak kobiet w pierwszej trójce nazwisk na liście przełożyło się na słabiutki wynik – zaledwie 10,27% – i brak mandatu w najłatwiejszym możliwym okręgu. Dostawaliśmy sygnały, że wyborcom to przeszkadza, ale nie zareagowaliśmy.

Dlaczego nie zwycięstwo? Bo najpewniej spędzimy kolejne 5 lat w ławach opozycji. Matematyka jest nieubłagana – Koalicja Obywatelska i Stowarzyszenie Obywatelskie mają większość i miałyby większość także, gdybyśmy mieli 4 i 5 mandatów – choć może w tym ostatnim przypadku ta większość byłaby zbyt bardzo “na styk” żeby ryzykować pójście bez nas.

Oczywiście zawsze można rozmawiać o szerokiej koalicji – pytanie tylko, czy taka koalicja w przypadku, gdy nasze głosy nie będą potrzebne do większości będzie miała jakikolwiek sens. Nikt z nas nie szedł do wyborów dlatego, że potrzebowaliśmy stołków w samorządzie, tylko żeby dokonywać realnych zmian. Bez możliwości ich wprowadzania wejście do koalicji wydaje się być ruchem samobójczym. 

Niemniej jednak rozmawiamy, bo rozmawiać warto, a przy projektach dobrych dla Ursusa będziemy współpracować z każdym.

Wracając do błędów, nie wiem, czy kampania nie uderzała w zbyt populistyczne tony. Trudno mi to obecnie ocenić “z chłodną głową”. Przygotowaliśmy też konkrety, ale mam wrażenie, że trochę utonęły w propozycjach bardziej ogólnych. Błędem było też skupienie się wyłącznie na liderach, kosztem kandydatów z dalszych miejsc. Niemniej jednak były to świadome decyzje podjęte na początku kampanii i teraz trzeba wziąć za nie pełną odpowiedzialność, co niniejszym czynię.

Organizacja wyborów to piekło

Sama organizacja wyborów i start z lokalnego komitetu była ogromnym wysiłkiem. Nie spodziewałem się, że aż tak wielkim. Na same spotkania sztabu poszło lekką ręką licząc ok. 420 roboczogodzin (choć moim zdaniem mogło być ich nawet 650). Jeżeli doliczyć do tego czas poświęcony przez wszystkich na posty, nagrania, tworzenie materiałów do ulotek, plakatowanie, door to door, spotkania z wyborcami itd. – łączna liczba przepracowanych godzin spokojnie poszłaby w kilka tysięcy.

W międzyczasie zdołała urodzić się moja córka, skurcze zaczęły się dokładnie w dniu na który wyznaczyliśmy konferencję prasową z okazji startu w wyborach. Dwójka dzieci na głowie dodała temu całemu wysiłkowi ogromnego ciężaru, który zniosłem chyba tylko dzięki niesamowitej wyrozumiałości mojej żony.

Pod koniec byłem już zajeżdżony jak koń po westernie, co chwilę chorowałem, na wieczór wyborczy przyszedłem kulejąc z obolałym kolanem. Wystarczyły 3 tygodnie, żeby wszystkie te objawy minęły jak ręką odjął, słowem chodziło wyłącznie o przemęczenie i stres.

Co ważne, choć byłem pełnomocnikiem wyborczym, nie zarządzałem całością naszego wysiłku wyborczego. Naszemu szefowi sztabu z całego serca dziękuję za poświęcony czas i długie godziny spędzone na spotkaniach i telefonach. Podobnie naszemu grafikowi, Marcinowi Dziubakowi – szczególnie za nerwy i pracę przy składzie gazety. To był masakryczny czas, ale jakoś daliśmy radę.

Door to Door is King

Niesamowicie istotny okazał się być door to door. Według moich szacunków w okręgu wyborczym numer 2 nasza ekipa odpukała łącznie ok. 6600 domów i mieszkań, z czego otworzyła nam około ⅓. Sam zapukałem do 2083 mieszkań i odbyłem 717 rozmów. 

Następny w kolejce był okręg wyborczy nr 4, następnie okręg wyborczy nr 1 i na końcu okręg wyborczy nr 3. Jeżeli widzicie wzorzec, to dobrze. Wyniki w okręgach bardzo silnie korespondowały z liczbą odpukanych mieszkań. Pokazało to też, jak wygląda siła naszych struktur w poszczególnych okręgach – nauczka jest taka, że przez najbliższych 5 lat trzeba budować struktury na Niedźwiadku i Skoroszach.

Lewica czy PL2050?

Nasi konkurenci, zwłaszcza ci z Dużej i Zwycięskiej Partii przez całą kampanię próbowali przekonać wyborców, że jesteśmy w istocie komitetem Lewicy (w końcu startowałem z jej list w 2023 roku) albo PL2050 w przebraniu. Pojawiały się też opinie, że realizujemy agendę PiS, a o mnie samym krążyły paszkwile, że rzekomo realizuję politykę burmistrza Olesińskiego. 

To chyba idealnie pokazuje, że podczas gdy my szliśmy swoją drogą, to hejterzy hejtowali 😉

Rzeczywistość jak to zwykle bywa jest dużo bardziej skomplikowana niż proste etykietki. Budując komitet stowarzyszenia bardzo zależało mi na tym, abyśmy byli jedynym “progresywnym” komitetem w Ursusie, dlatego rozmawiałem o starcie zarówno ze środowiskami Lewicy jak i Polski 2050. Pojawiały się też propozycje pójścia z partiami w formalnej koalicji, tak jak stało się to np. na Pradze-Północ.

Członkowie stowarzyszenia odrzucili te propozycje w głosowaniu. Wiele osób startujących z naszych list powiedziało wprost, że jeśli zwiążemy się z szyldem partyjnym, to odejdą ze stowarzyszenia albo zrezygnują z kandydowania. Uznaliśmy, że w tej sytuacji pozostaje nam budować własną rozpoznawalność i moim zdaniem był to bardzo dobry wybór. Jeden z członków BiZU postanowił wystartować z konkurencyjnej listy partyjnej – również postanowiliśmy to uszanować.

Tymczasem Bezpieczny i Zielony Ursus pozostaje inicjatywą ponadpartyjną i stowarzyszeniem stricte lokalnym. Mamy w swoich szeregach członków partii, sympatyków partii jak również osoby nie należące do żadnej partii, które stanowią zdecydowaną większość członków. Warto jednak zauważyć, że “bezpartyjne” nie oznaczają “bez poglądów” albo “bez sympatii politycznych”. Poza działalnością w stowarzyszeniu każdy ma prawo realizować się na swój sposób, a już na pewno nie patrzymy nikomu w karty do głosowania…

Czasem te poglądy i sympatie są dość przeciwstawne względem siebie, ale na poziomie lokalnym to naprawdę bez znaczenia. Dobra infrastruktura czy bezpieczeństwo na drogach naprawdę nie mają nic wspólnego z tym, kto jaką partię popiera (poza naprawdę ekstremalnymi przykładami). 

Także z naszej strony możecie dalej oczekiwać, że będziemy się kierowali dobrem mieszkańców Ursusa, a nie interesami partyjnych “wodzów”.

Wybory są drogie

Jeżeli chodzi o finanse, nie wykorzystaliśmy pełnego limitu, tym bardziej, że na ostatniej prostej kampanii został on podwyższony. Niemniej jednak na kampanię poszło minimum 33 tysiące złotych, co daje 11 tysięcy złotych za mandat oraz 6 złotych za głos. Co ciekawe, sfinansowaliśmy to w zasadzie sami. Rozważaliśmy crowdfunding i zbiórkę wśród sympatyków, ale jakoś udało się to spiąć bez tego.

Na tą liczbę złożyło się m.in. 20 tysięcy egzemplarzy gazety, kilkanaście tysięcy ulotek, ok. 3 tysiące plakatów, ok. 140 banerów, opłaty za legalne miejsca do wieszania banerów, kampania na Facebooku i Instagramie, windery oraz opłaty za miejsca na spotkania z wyborcami.

Czy można było wydać te pieniądze lepiej? Pewnie tak. Ale wedle wiedzy, którą mieliśmy dokonaliśmy decyzji, które wydały się najbardziej rozsądne i ekonomiczne.

Podziękowania

To wszystko nie udałoby się, gdy nie zaufanie i współpraca wielu osób. Nie wiem, jak wymienić je tutaj w najlepszym możliwym porządku, więc będę pisał z głowy. Wszystkim kandydatom, ze szczególnym uwzględnieniem naszych liderów – Anety Czuryło, Mikołaja Sobiecha, Karoliny Sowińskiej, Karola Bąkowskiego, Michała Sutyńca, Jacka Sulewskiego i Michała Szmagaja. Weronice Popis, Agacie Trębskiej, Damianowi Tarabaszowi i Joannie Żabickiej za dołączenie do tego wyborczego wyścigu „na pełnej” mimo dalszych miejsc na listach. Markowi Szolcowi za wsparcie mentalne. Krzysztofowi Michalskiemu, Wandzie Grudzień i Robertowi Migasowi za świetne pomysły i dodawanie otuchy, gdy już sił nie starczało. Tomkowi Morozgalskiemu za rozwiewanie wątpliwości dotyczących organizacji kampanii. Michałowi Mroczkowi za całokształt wsparcia w kampanii i znoszenie moich humorów. Marcinowi Dziubakowi za to, że nawet w środku urlopu pilnował, żebym czegoś nie popsuł w zamówieniach. Włodkowi Bąkowskiemu za tłumaczenie kwestii finansowych “jak krowie na rowie”. Patrycji Daukszewicz za użyczenie nazwiska na listy oraz ogromne wsparcie w domu. Stefanowi Kłosowi za monitoring osiedlowy i pomocne rozmowy. Adrianie Porowskiej i Grzegorzowi Pietruczukowi za udzielone nam poparcie. Rafałowi “Archiemu” Roszkiewiczowi za wysiłek na rzecz wolnej Ukrainy, konsultacje ws. strategii politycznej, oraz możliwość oddania banerów na słuszny cel. Agacie Szymanek i Darkowi Stępniowi z RSM to My za współpracę ponad podziałami. Wszystkim, którzy podpisali się nam na listach poparcia. Wszystkim, o których zapomniałem. Mamie, tacie, braciom i siostrze. 

Wreszcie wszystkim 5427 wyborcom – będziemy pracować dla Was niezależnie od okręgu. To, że nie mamy radnych ze Skoroszy i Niedźwiadka nie znaczy, że nie będziemy się zajmować sprawami tych osiedli. Postaramy się, aby móc z czystym sumieniem w 2029 roku powiedzieć, że byliśmy najbardziej pracowitym klubem radnych, który stawał na głowie, żeby “dowieźć” ważne dla mieszkańców tematy.

Dziękujemy Wam za zaufanie!

Kategorie
Ursus

Ursus Szamoty – Terminy budowy ulic

Zgodnie z obietnicą wrzucam mapę z aktualnymi terminami budowy ulic na Szamotach. Terminy są oparte o informacje publiczne z urzędu, mogą ulec zmianie i dotyczą przekazania drogi we władanie dzielnicy – to oznacza, że dana ulica może być wybudowana wcześniej!

Ostatnia aktualizacja: 14.04.2024

Kiedy wybudują ulice na Szamotach?

Kiedy wybudują drogi rowerowe na Szamotach?

Na pozostałych ulicach będzie można poruszać się rowerem w ruchu ogólnym, po jezdni.

Legenda

Zielone – ulice przejezdne, niekoniecznie gotowe (może np. brakować zatok parkingowych albo jednej warstwy asfaltu).
Żółte – ulice przejezdne, w planach przebudowa, podpisana umowa lub pozwolenie na budowę.
Pomarańczowe – ulice nieprzejezdne, przebudowa w planach.
Czerwone – ulice nieprzejezdne, brak planów.

Q oznacza w którym kwartale roku możemy się spodziewać przekazania drogi w ręce dzielnicy lub miasta (budowa może nastąpić wcześniej!), Q4 = czwarty kwartał (październik-grudzień).

Komentarz

W ostatnich miesiącach dowiedzieliśmy się m.in. że:

➡️ Będzie połączenie Herbu Oksza oraz budowa brakującego fragmentu ulicy Giserskiej, którego od początku nie było uwzględnionego na mapach. To znaczy, że do końca 2025 roku będzie połączenie wszystkic

➡️ Na Giserskiej powstanie też połowa skweru, choć nie bez kontrowersji związanych z projektem.

➡️ Przegapiłem ulicę, która ma powstać pod wiaduktem na Gierdziejewskiego i łączyć Szamoty z Gołąbkami – została dodana na mapie.

➡️ Przebudowa Hennela do Traktorzystów oraz kawałka placu Czerwca przesunie się na 2025 rok, powodem są zmiany w projekcie których dokonuje obecnie dzielnica, m.in. rozważane jest aby NIE zaślepiać ulicy Dyrekcyjnej. Mam nadzieję, że uda się też wywalczyć przejścia dla pieszych w kluczowych miejscach.

Archiwum

Link do wersji 1.0
Link do wersji 1.1
Link do wersji 1.2
Link do wersji 1.3
Link do wersji 1.4
Link do wersji 1.5

Kategorie
Praga-Północ Różności Ursus

Jak Jacek Wachowicz i Kamil Ciepieńko przegrali Pragę-Północ

Dziś będzie krótka opowieść o hejcie w sieci i poza nią.

Wiem, że Praga-Północ interesuje większość moich czytelników tak jak zeszłoroczny śnieg, ale ta opowieść ma charakter uniwersalny, ponieważ tak naprawdę mówi o arogancji władzy, hejcie i tym, jakie przynosi on w dłuższej perspektywie konsekwencje.

Hejt na lokalnych działaczy

Gdy przeprowadziłem się na Pragę, mocno zaangażowałem się w stowarzyszenie Porozumienie Dla Pragi. W wyborach nie uzyskaliśmy ani jednego mandatu, ale działaliśmy dalej, przede wszystkim punktując radnych ugrupowania Kocham Pragę oraz ich wyjątkowo fatalnych członków zarządu dzielnicy – Dariusza Wolkego oraz Dariusza Kacprzaka.

To punktowanie nie za bardzo im się spodobało, więc zaczęli regularnie obsmarowywać nas w swoich mediach – mianowicie Przeglądzie Praskim prowadzonym przez radnego Kamila Ciepieńkę. Potem zaczęło się suflowanie tematów hejterowi z Portalu Warszawskiego, aby pisał artykuły wymierzone w działaczy Porozumienia dla Pragi – w tym mnie.

Ciepieńko po konsultacjach społecznych w sprawie SPPN groził mi pobiciem, gdy wychodziłem z sali z dzieckiem na rękach. Ujawniłem to, zgłosiłem na policję – on po dwóch miesiącach napisał paszkwil, w którym kłamliwie próbował zrobić z siebie ofiarę całej sytuacji.

Paszkwil ten do tej pory był wykorzystywany przez moich przeciwników – nawet w tych wyborach. Przodował w tym pewien radny z długim stażem oraz jego koleżanki, koledzy i anonimowe konta.

Nic to nie dało, procentowo zrobiłem najlepszy wynik w dzielnicy.

Kocham Pragę przegrywa wybory

Wybory na Pradze potoczyły się dość zabawnie. Radny Ciepieńko – ten od pogróżek – dał się nagrać, jak wymachiwał nożem i groził działaczom Porozumienia dla Pragi w trakcie wieszania banerów. Startował z jedynki, mandat utrzymał, choć stracił głosy w stosunku do 2018 roku. Przeskoczyła go startująca z drugiej pozycji z list Lewicy, MJN i Porozumienia dla Pragi Wanda Grudzień.

Tymczasem wieczny Jacek Wachowicz, „niezniszczalny” szef Kocham Pragę przegrał w swoim okręgu z Krzysztofem Michalskim – o ponad 200 głosów.

Ostatecznie mimo brudnej kampanii (o której możecie przeczytać w tym poście autorstwa jednego z niezależnych obserwatorów wyborczych) Kocham Pragę utrzymało swoje mandaty, ale straciło zdolność koalicyjną. Przestali być „kingmakerem” na Pradze. Nikt ich nie chce. Czeka ich 5 chudych lat po dwóch dekadach dominowania lokalnego samorządu.

Porozumienie Dla Pragi w koalicji z Nową Lewicą, Lewicą Razem i Miasto Jest Nasze zdobyło łącznie 6 mandatów i będzie współrządziło dzielnicą razem z Koalicją Obywatelską. To naturalny wybór, ponieważ nie ma innej matematycznej większości. KO nie pójdzie z PiS, KO z Kocham Pragę nie będzie miało większości, PiS i KP w ogóle nie są większości blisko.

Po 6 latach hejtu koalicjanci na pewno nie zapomną swoim konkurentom żadnego złego uczynku. Jest wiele afer do rozliczenia i wierzę, że moi przyjaciele z prawego brzegu rozliczą je co do najmniejszego szczegółu. Myślę, że wiele karier związanych z Urzędem Dzielnicy, ZGNem oraz innymi instytucjami opanowanymi przez Kocham Pragę może również ulec delikatnej korekcie i rewizji.

Wnioski na przyszłość

Jaki to ma związek z Ursusem?

Cóż, każda władza się kończy. Nawet taka, która trwa od lat i wydaje się być nienaruszalnym monolitem. Warto dobrze przemyśleć, czy najlepszą metodą walki z konkurencją jest hejt i obsmarowywanie – żeby po kilku latach nie okazało się, że zostaje się z ręką w nocniku oraz łatką awanturników którzy grożą dzieciom pobiciem i wyskakują do ludzi z nożem.

A z takimi ludźmi nikt nie chce gadać.

Kategorie
Ursus

Ursus – Podsumowanie inwestycji – Marzec 2024

Ostatnie podsumowanie inwestycji przed wyborami! Tym razem zmieniamy formułę na stałe. Od tego odcinka będzie to podsumowanie inwestycji z Ursusa i okolic, nie tylko z Szamot. Aktualności będą podzielone na poszczególne osiedla dzielnicy.

KLIKNIJ, ABY PRZECZYTAĆ WIĘCEJ >>

Kategorie
Ursus Warszawa

Czy radny dzielnicowy naprawdę nic nie może?

Rozchorowałem się na prawie ostatniej prostej kampanii. Na szczęście zaraz Wielkanoc, więc czas żeby odpocząć i wyzdrowieć. Ale zanim to zrobię, chciałem jeszcze napisać jeden krótki felieton – o mocy i niemocy dzielnicowych radnych oraz władz dzielnicy w ogóle.

Niedasie chorobą samorządu

W kampanii czytam wiele wypowiedzi (zazwyczaj pochodzących od konkurencji albo jej zwolenników) wskazujących na to, że radni dzielnicy w zasadzie nic nie mogą i ustrój Warszawy nie pozwala na zrobienie praktycznie niczego. Zarząd Dzielnicy może tylko uśmiechać się i wręczać dzieciom nagrody na akademiach, a radni za karę muszą siedzieć w urzędzie, głosować i pobierać diety. Ale tak naprawdę nic nie mogą, bo każda decyzja podejmowana jest wyżej.

Formalnie dzielnica Warszawy to jednostka pomocnicza, owszem. Ma pewną autonomię, ale w większości polega na wsparciu miasta stołecznego Warszawy. Do tego poza jej kompetencjami leży m.in. działka Zarządu Dróg Miejskich czy Zarządu Transportu Miejskiego. Nie mówiąc o takich jednostkach jak PKP PLK, które w ogóle są poza jej kompetencjami.

Krótko mówiąc, nie da się nic zrobić, pora przegłosować jakąś uchwałę i pora na CSa.

Klasyczny już mem, z którego pochodzi tekst pora na CSa. Jeżeli cię to obraża, to jesteś nudziarzem.

“Bezradność” to bujda na resorach

Tyle, że to nieprawda.

Jeżeli ktoś uważa, że radni i zarząd dzielnicy nie mają żadnego wpływu na decyzje miejskich urzędników, wystarczy rzucić okiem na ulicę Puławską, której przebudowa jest blokowana od lat przez zarząd dzielnicy. Albo na al. Waszyngtona, gdzie torowisko niedługo znajdzie się w stanie śmierci technicznej, bo grupa radnych nie pozwala ZDM na zmianę przekroju ulicy.

Albo na ul. Obozową, gdzie zmiany na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego zostały zablokowane przez grupę radnych z niejakim Kamilem G. na czele (co ciekawe, wszystkie te protesty zostały zainicjowane przez radnych KO, wbrew prezydentowi Trzaskowskiemu).

Dorobek radnego G. to hejterski fanpejdż na Facebooku oraz kilka ofiar śmiertelnych na Obozowej przez blokowanie przebudowy od 10 lat. Jak widać dzielnicowy radny jak chce, to może – także zaszkodzić.

Warto też wspomnieć o praskich bezpartyjnych samorządowcach, którzy swoimi protestami i sabotażem zmusili ratusz do ustępstw ws. ośrodka Re-start – i ostatecznie włos im z głowy nie spadł, choć poszli z Trzaskowskim na ostre zwarcie i zmienili koalicjanta z PO na PiS. Ich działania oceniam jednoznacznie negatywnie, ale nie można im odmówić skuteczności.

Nie tylko blokowanie

Ale ta sprawczość nie ogranicza się tylko do blokowania. Można sądzić co się chce o Jarosławie Dąbrowskim (przewodniczący Rady Dzielnicy Bemowo, wcześniej burmistrz tej dzielnicy, otoczony dość złą sławą nawet w swojej macierzystej partii), ale gdy trzeba było wykorzystać lewar i zmusić miasto do budowy ostatniego odcinka ulicy Lazurowej, to to zrobił. Oczywiście oficjalne przyczyny były zupełnie inne, ale tajemnicą poliszynela jest, że samorządowiec po prostu zagroził rozbiciem dzielnicowej koalicji, jeżeli nie znajdą się pieniądze na budowę. No i się znalazły.

Radni Bemowa i Woli mają też sukcesy jeżeli chodzi o inny aspekt, który jest wyjęty z ich kompetencji – mianowicie transport publiczny. Dzięki ich uporowi i protestom w tych dzielnicach cięcia rozkładów po otwarciu nowych stacji metra były mniejsze, niż gdzie indziej.

Warto wspomnieć również o masie dobrej roboty robionej przez burmistrza Pietruczuka i Razem dla Bielan – tam problemem nie jest nawet wydawanie publicznych pieniędzy na wspieranie wspólnot w walce z betonozą, zazielenieniem podwórek itd. U nas najpewniej odpowiedzią byłoby „teren nie jest własnością m. st. Warszawy” i cyk, sprawa załatwiona.

Lenistwo jest wygodne

I tutaj dochodzimy – moim zdaniem – do sedna problemu.

Jakiś czas temu miałem okazję dyskutować z reprezentującym jedno z ugrupowań rządzących prawnikiem – sądząc po zdjęciu w tle specjalizującym się w encyklikach św. Jana Pawła II. Oprócz obrażania mnie perorował on o tym, że jeżeli chcę protestować, informować i nagłaśniać to nie nadaję się na radnego, a on coś o tym wie, bo kiedyś radnym był. Nawiasem mówiąc, był zaciekłym przeciwnikiem Rad Osiedli – zapewne dlatego, że podważałyby toksyczne status quo, którego jest reprezentantem.

Zrobiłem szybką kwerendę jego dokonań jako radnego – nie znalazłem żadnych. Także zakładam, że był typowym semaforem, wpadał co miesiąc na sesję, podnosił rękę i kasował 2000 zł. To układ, który wielu z pewnością bardzo pasuje.

Nie dziwne więc, że podkreślał, że polityki nie robi się przez media. Tyle, że to kompletna bzdura świadcząca o tym, że nie ma zielonego pojęcia ani o polityce, ani o mediach.

“Zarządzanie przez gównoburzę” jako stołeczny standard

Politykę robi się przez media, przez protesty, przez naciski. Przez zawiązywanie znajomości, wchodzenie oknem gdy zamykają przed tobą drzwi, staraniem się i wychodzeniem niejako poza swoje ramy kompetencyjne. To, że PKP jest poza dzielnicą nie znaczy, że nie można tam pójść. To, że ZDM jest poza dzielnicą nie znaczy, że nie można z nimi rozmawiać.

Kilka lat temu jako grupa aktywistów (Porozumienie dla Pragi przy wsparciu Miasto Jest Nasze i Stowarzyszenia Wiatrak) – bez stanowisk, bez głosów, bez formalnego wsparcia żadnego z ugrupowań – doprowadziliśmy do wznowienia rozmów o budowie tunelu za Dworcem Wschodnim i ostatecznie do podpisania porozumienia miasta z PKP w sprawie jego budowy. Dowody na indolencję miejskich urzędników wyciągnęła nam posłanka Magdalena Biejat w trybie interwencji poselskiej.

Puściliśmy je w eter, zrobiliśmy konferencję prasową, rykoszetem doprowadziliśmy do zwolnienia z ratusza jednego z wiceprezydentów za jego zaniedbania związane z tą sprawą.

Jako mieszkańcy. Nie radni, nie burmistrzowie.

Czego boją się leniwi radni?

Dlatego gdy ktoś mi pisze, że radny nic nie może, to ogarnia mnie pusty śmiech. Może, tylko musi czasem się postawić, zrobić coś niestandardowego, powiedzieć o tym, że rządzona przez jego kolegów dzielnica nie jest idealna.

Trudno to zrobić, jeżeli twoja kariera opiera się o dzielnicę i jeżeli boisz się konsekwencji takiego działania.

Ale JEDYNYM sposobem, żeby dokonać zmian na lepsze jest przyznanie, że problem istnieje. Jeżeli władze dzielnicy planują ciągle malować ściany na różowo i udawać, że wszystko jest super, to nic nigdy się nie zmieni. Samorząd to struktura hierarchiczna. Jeżeli do Rady Warszawy i Prezydenta nie dojdą informacje o tym, że czegoś brakuje, to nie podejmą decyzji, żeby przekazać na to pieniądze.

Dlatego Białołęka, która głośno o swoich problemach mówi, regularnie dostaje atencję zarówno w ratuszu jak i w mediach, a Ursus, który udaje, że wszystko jest git – nie.

No i to właśnie trzeba zmienić. Zresztą, są pierwsze jaskółki zmian. Posag 7 Panien nie jest już nazwą całkowicie z kosmosu w świadomości mieszkańców Warszawy, już zaczynają kojarzyć to miejsce i jego problemy. To przekłada się na większe zainteresowanie mediów, a samorządowcy nie lubią, jak media piszą o problemach – i potrafią przez to działać szybciej i efektywniej. Tak po prostu jest i ktokolwiek temu zaprzecza, nie ma pojęcia o tym jak działa Warszawa.

Wesołych Świąt!

Tyle z mojej strony. Teraz czas na kilka dni odpoczynku przed ostatnimi czterema dniami kampanii. Życzę Wam Wesołych Świąt Wielkiej Nocy. Nieważne, czy wierzycie czy nie, czy to dla Was pora na kościół czy relaks – świętujcie wedle uznania i wybaczcie, że jeszcze do piątego kwietnia będą dominować u mnie tematy wyborcze. Już zaraz koniec i wracamy do normalnego rozkładu jazdy 🙂

Kategorie
Ursus

Wybierz Krzysztofa Daukszewicza do Rady Dzielnicy Ursus!

Cześć! Nazywam się Krzysztof Daukszewicz, pewnie znasz mnie z działalności na Szamotach. Zabiegam o Twój głos w wyborach do Rady Dzielnicy Ursus 7 kwietnia 2024 roku. Startuję z miejsca 1 w okręgu wyborczym numer 2 obejmującym Gołąbki i Szamoty.

Startuję z ramienia KW Bezpieczny i Zielony Ursus, ponadpartyjnego komitetu lokalnego łączącego ludzi, którym zależy na naszej dzielnicy.

Co już zrobiłem?

  • Nowe przejścia dla pieszych w okolicy Dyrekcyjnej, Quo Vadis i Hennela – rozpatrzona pozytywnie, niektóre przejścia wytyczono, część nadal jest w realizacji.
  • Zmiany w organizacji ruchu na Gierdziejewskiego – petycja rozpatrzona pozytywnie, sporządzono projekt organizacji ruchu, wysepki przy przejściach dla pieszych czekają na realizację.
  • Tymczasowe przejście piesze przez ul. Herbu Oksza do PKP Ursus – mimo komentarzy władz, że nikt się na to nie zgodzi po ponad roku starań deweloper umożliwił przejście po betonowych płytach.
  • Połączenie dwóch części ulicy Herbu Oksza – po ponad roku przypominania o problemie Urząd Dzielnicy porozumiał się z deweloperem w sprawie sfinansowania brakującego fragmentu. Obecnie trwa procedowanie projektu.
  • Sprzątanie ulic na Szamotach – po mojej interwencji zaczęło się sprzątanie ulic przez deweloperów, choć jego zakres nadal nie jest wystarczający. Działam dalej.
  • Zmiany w komunikacji autobusowej – po zorganizowanej przez nasze stowarzyszenie petycji ws. wakacyjnych cięć rozkładów zdecydowano się na stałe obsługiwać linię 177 autobusami przegubowymi.
  • Rada Osiedla Szamoty – po zebraniu 750 podpisów, wizytach w Urzędzie Dzielnicy i spotkaniach z radnymi udało się doprowadzić do skierowania projektu do prac w komisji. Wniosek został pozostawiony bez rozpatrzenia, ale radni zdecydowali się powołać rady na wniosek Rady Dzielnicy.
  • Walka z Lex Deweloper – wspierałem mieszkańców ul. Taylora w walce przeciwko postawieniu w miejscu działki szkolnej trzech 8-piętrowych bloków, deweloper wycofał się ze swoich planów.
  • Informowanie mieszkanców o inwestycjach – od ponad 2 lat prowadzę podsumowania inwestycji na Szamotach, doprowadziłem do spotkań ws. nowych dróg z Burmistrzem Dzielnicy Ursus, prowadzę mapę inwestycji oraz mapę terminów budowy ulic na Szamotach.
  • Organizacja pikniku sąsiedzkiego, spaceru inwestycyjnego po Szamotach, spaceru historycznego po ruinach ZPC Ursus, protestu ws. bezpieczeństwa na Posagu 7 Panien, bieganie po mediach żeby informować o problemach mieszkańców osiedla, itd, etc.

Cele w samorządzie

  • Poprawa infrastruktury na Szamotach i w okolicy, angażowanie się w tworzenie rozwiązań bezpiecznych, uwzględniających potrzeby pieszych, rowerzystów i kierowców, zielonych i wygodnych;
  • Rozszerzenie oferty transportu publicznego – apelowanie o uruchomienie nowej linii SKM jadącej przez Gołąbki i Ursus Północny, wspieranie władz Warszawy w projekcie rozbudowy sieci metra;
  • Zaangażowanie się w rozmowy z miastem i PKP w celu poprawy stanu ursuskich dworców, większego wyciszenia linii kolejowych, poprawy estetyki dzielnicy;
  • Stworzenie nowych, wartościowych terenów zielonych.

Jeżeli samorząd nie chce się zająć jakimś tematem, nie mam oporów przed robieniem rzeczy sam (pozdrawiam użytkowników rampy zjazdowej z Taylora którą ktoś kiedyś w tajemniczych okolicznościach zbudował).

Prezentacja kandydata

Krzysztof Daukszewicz, mieszkaniec Szamot. Zaangażowany w działalność społeczną od 2019 roku, pierwsze szlify zdobywał w stowarzyszeniu Porozumienie Dla Pragi.

Od ponad dwóch lat prowadzi społeczną kronikę budowy osiedla Szamoty wraz z comiesięcznymi aktualizacjami nt. budowy dróg, szkół czy bloków, terminami budowy ulic oraz mapą planowanych inwestycji.

Zaangażowany w petycje dotyczące poprawy bezpieczeństwa na Posagu 7 Panien, Gierdziejewskiego, Dyrekcyjnej i Hennela oraz ochrony osiedli na Szamotach przed tranzytem oraz nadmiernym hałasem. Jeden z inicjatorów wniosku o utworzenie na terenie Szamot Rady Osiedla. Członek zarządu stowarzyszenia Bezpieczny i Zielony Ursus.

Zakochany w Warszawie, od lat zainteresowany tematami urbanistyki, infrastruktury oraz transportu w mieście. Z wykształcenia socjolog, pracował jako dziennikarz i marketingowiec, obecnie zatrudniony w sektorze IT. W wolnych chwilach lubi sadzić drzewa i kwiaty, czasem także “na dziko”, jeżeli zachodzi taka konieczność.

Prywatnie mąż, ojciec dwójki dzieci, zadeklarowany psiarz. Nie lubi nudy oraz szufladkowania. Ciepłe miesiące spędza w większości na rowerze, ale równie chętnie porusza się autem i komunikacją miejską. Wierzy, że w samorządzie powinni zasiadać ludzie zaangażowani i od podszewki znający bolączki osiedli, w których mieszkają.

Materiał KW Bepieczny i Zielony Ursus

Kategorie
Ursus

Ursus Szamoty – Podsumowanie inwestycji – luty 2024

Zapraszam do krótkiego podsumowania lutego na Szamotach oraz w pozostałych częściach Ursusa. Już 7 kwietnia wybory samorządowe, co oznacza wzmożony ruch przy inwestycjach drogowych i (nie)spodziewane obietnice ze strony deweloperów.

CZYTAJ DALEJ >>

Wybory Samorządowe 2024

PS. Przypominamy, że startujemy w wyborach do Rady Dzielnicy Ursus ogłoszonych na dzień 7 kwietnia 2024 roku jako KW Bezpieczny i Zielony Ursus.

Tutaj znajdziecie nasz program wyborczy. Kandydatów zaprezentowaliśmy na Facebooku i już niebawem znajdziecie ich sylwetki na stronie. Do zobaczenia przy urnach!

Kategorie
Ursus

Ursus Szamoty – Podsumowanie inwestycji – styczeń 2024

Zapraszam serdecznie na pierwsze w tym roku podsumowanie miesiąca. Tym razem opóźnione o prawie dwa tygodnie ze względów osobistych oraz organizacyjnych. Zacznę bowiem od ogłoszenia natury polityczno-samorządowej.

Zarejestrowaliśmy komitet wyborczy!

Dnia 7 lutego 2024 roku przyjęto nasze zawiadomienie o rejestracji Komitetu Wyborczego Bezpieczny i Zielony Ursus. Będziemy wystawiać listy stowarzyszenia w całym Ursusie, jako ugrupowanie ponadpartyjne i niezależne od partii politycznych.

CZYTAJ WIĘCEJ >>

Kategorie
Ursus

Nowe studium, nowe drogi w Ursusie. Gdzie?

Postanowiłem przyjrzeć się bliżej projektowi nowego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego (SUiKZP).

Co prawda obecnie projekt studium stoi, a wprowadzenie nowego prawa w zakresie planowania przestrzennego odsunęło się w czasie, ale można zakładać, że Biuro Architektury prędzej czy później jednak dopnie swego, a propozycje zawarte w projekcie należy traktować poważnie.

A zatem po kolei:

1. Licencyjna – Połczyńska

Połączenie pieszo-rowerowe ulicy Licencyjnej z… Połczyńską. Chyba największe sci-fi ze wszystkich propozycji. Po drodze trzeba będzie pokonać ogromną Stację Techniczno-Postojową Metra Warszawskiego, która obecnie znajduje się już w fazie budowy.

Jeżeli Metro się zgodzi, mały wiadukt wchodzi w grę. Jeżeli miasto do infrastruktury pieszo-rowerowej będzie chciało dobudować drogę – wiadukt już się nie zmieści, a wtedy pozostaje przeprowadzenie drogi w tunelu.

Tyle, że tunel też będzie problematyczny, bo przecież w okolicy ma przebiegać tunel kolei dużych prędkości. A poza tym budowa tak długiego tunelu pieszo-rowerowego nikomu się „nie zepnie” finansowo.

2. Licencyjna – Chrościckiego

Połączenie Licencyjnej z Chrościckiego – to dużo bardziej realna propozycja – po drodze nie trzeba nic wyburzać, wystarczy jeden przejazd pod nasypem kolejowym (szerszy niż ten obecnie istniejący) i nagle Ursus zyska dodatkowe połączenie z al. 4 Czerwca 1989 r. – dużo wygodniejsze niż skrzyżowanie przy Factory.

Obecnie budowa byłaby niezgodna z dwoma planami miejscowymi, ale specustawą drogową można by to bez problemu obejść.

Problem w tym, że na mapie studium zaznaczona jest tylko jako… połączenie rowerowe. A to niestety w żadnym stopniu nie poprawi sytuacji stojącego w korkach przy factory transportu zbiorowego i indywidualnego.

Moim zdaniem, biorąc pod uwagę plany budowy osiedli na Polach Karolińskich, warto by było rozważyć jednak w tym miejscu budowę ulicy łączącej Ursus i Włochy.

3. DDR w Orląt Lwowskich

Uciąglenie drogi rowerowej w ul. Orląt Lwowskich wzdłuż torów PKP – budowa brakującego fragmentu DDR na tyłach kompleksu sportowego to dobry pomysł – gwarantuje separację ruchu rowerowego i samochodowego bez wykrawania drogi dla rowerów z chodnika na Wojciechowskiego. To można było zbudować już przy okazji budowy boisk, ale niestety dzielnica zapomniała o sprawie. Szkoda.

4. Budowa wiaduktu WD-64

Tutaj chyba komentarz jest zbędny, trzeci bezkolizyjny przejazd drogowy na pewno zmieni znacząco komunikację w dzielnicy i pozwoli na zmiany w trasowaniu linii autobusowych.

5. Dociągnięcie Prystora do al. Jerozolimskich

Choć na mapie również oznaczone jako połączenie rowerowe, z innych źródeł wiadomo, że ulica także jest uwzględniona w planach.

Tutaj również komentarz wydaje się być zbędny, dobrze by było, aby przy okazji m. st. Warszawa zadbało o remont odcinka alej od Prystora do Bodycha, wraz z ogarnięciem chodników, poboczy i infrastruktury rowerowej.

Link do projektu studium dla transportu indywidualnego wrzucę za 10 minut w komentarzu. A Wy wypatrzyliście jeszcze jakieś ciekawostki?

Kategorie
Ursus

Ursus Szamoty – Aktualności – Grudzień 2023

Zapraszam na jubileuszowy odcinek comiesięcznego podsumowania miesiąca na Szamotach (i nie tylko). Pierwsze podsumowanie ukazało się na blogu w grudniu 2021 roku, także seria trwa już dwa lata – i pewnie prędko się nie skończy, bo sporo jeszcze zostało do wybudowania.

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZEJŚĆ DO ARTYKUŁU >