Kategorie
Interpelacje Ursus

Interpelacje i odpowiedzi – 20 czerwca 2024

Zaczynamy kolejną rundę interpelacji oraz odpowiedzi na nie (z krótkim komentarzem).

Nr 2 – Zabezpieczenie studzienki przy Kompanii AK “Goplana”

Deweloper zabezpieczył studzienkę „niezwłocznie po otrzymaniu wezwania” – czas reakcji był faktycznie natychmiastowy, także spora pochwała dla Robyga.

Link do PDF.

Nr 16 – Poszerzenie Eko Parku o dawną ulicę Gierdziejewskiego

Interpelacja dotyczy przyszłości, konkretniej budowy nowego przebiegu Gierdziejewskiego od Posagu 7 Panien do Jagiełły. Po zakończeniu budowy odcinek ulicy Gierdziejewskiego od Warszawskiej do Posagu będzie kończył się ślepo. Wnosiłem o to, aby przeznaczyć go zgodnie z planem miejscowym na teren zielony.

Niestety, odpowiedź SZRM ograniczyła się do frazesów i pustosłowia oraz cytowania zapisów planu, bez uwzględnienia faktu, że wskazywany przeze mnie odcinek ulicy nie będzie pełnił po wybudowaniu Nowo-Gierdziejewskiego żadnej funkcji komunikacyjnej, ponieważ osiedle Fokus Ursus będzie już w tym czasie obsługiwane od strony ul. Taylora.

Czyli – podsumowując – jak zwykle dostaniemy mnóstwo nowego asfaltu i zero nowej zieleni. Ale hej, to na pewno jest zgodne ze strategią zapobiegania skutkom zmiany klimatu oraz strategią Warszawa 2030!

Link do PDF.

Nr 25 – Ograniczenie koszenia trawy i łąk kwietnych w czasie suszy

W temacie przypadkowego skoszenia łąki kwietnej była to samowolka wykonawcy, za którą został upomniany. Natomiast jeżeli chodzi o koszenie terenów dzielnicowych, to Urząd utrzymuje, że prace związane z koszeniem odbywają się zgodnie ze standardami, a jeżeli w czerwcu i lipcu będą występować długotrwałe upały, to nie będą realizowane.

Trzymam za słowo!

Link do PDF.

Nr 39 – Nowa trasa autobusowa przez Szamoty

Odpowiedź niestety minęła się z pytaniem, tj. nie dowiedzieliśmy się, dlaczego w planach nie ma wykorzystania przystanków na Silnikowej i Herbu Oksza. Dowiedzieliśmy się za to, że „jest prawdopodobne”, że nie będzie to osobna linia, tylko zmiana trasy autobusu 207, choć decyzja należy do ZTM.

Podkreślono też, że „prowadzone są rozmowy” z deweloperami mające na celu przyśpieszenie budowy brakujących odcinków. Bardzo mnie cieszy to, że #dasię i trzymam kciuki, aby faktycznie udało się przyspieszyć budowę i zdążyć na czas (czyli przed 1 września 2025 roku).

PS. Dzięki dociekliwości użytkownika forum Skyscrapercity dowiedzieliśmy się jednak, że przystanek na Silnikowej będzie wykorzystywany, natomiast przystanek na Herbu Oksza może być wykorzystany, gdy wybudowany zostanie brakujący fragment ulicy, łączący ją z Posagiem 7 Panien.

Link do PDF.

Nr 42 – Utworzenie systemu usuwania nielegalnych kontenerów

Zarząd poinformował, że obecny system nie przynosi zadowalających Urząd rezultatów, w związku z czym podjęto działania zmierzające do zawarcia umowy z firmą, która będzie wywoziła i złomowała pojemniki zalegające w pasie drogowym. Podpisanie umowy jest planowane na połowę czerwca 2024.

Co ja mogę powiedzieć… #PresjaMaSens 😉

Link do PDF.

Nr 53 – Oznakowanie drogi dla rowerów przy Orląt Lwowskich

Planowane jest odnowienie oznakowania poziomego i pionowego w czerwcu 2024.

Link do PDF.

Nr 58 – W sprawie rozwoju sieci dróg rowerowych

To bardzo ciekawa odpowiedź na interpelację, na którą pochylimy się jeszcze na stronie Bezpiecznego i Zielonego Ursusa. W skrócie, z dzielnicowych inwestycji planowane są:

  • Budowa DDR w ul. Traktorzystów od al. 4 Czerwca 1989 do „Arsusa”;
  • Budowa DDR w ul. Traktorzystów na pozostałym odcinku;
  • Budowa DDR w ul. Warszawskiej do granicy miasta;
  • Budowa DDR w al. Jerozolimskich od Ryżowej do Rawskiej;

Ponadto p. Burmistrz zwrócił się do ZDM o wyznaczenie pasów rowerowych na ulicach Dzieci Warszawy, Kościuszki, Plutonu AK 'Torpedy”, Kompanii AK „Kordian” i Pużaka.

Co ciekawe, pasy rowerowe na tych ulicach zostały już zaprojektowane… w 2014 roku, jako zwycięski projekt do Budżetu Partycypacyjnego. Wtedy jednak dzielnica zablokowała jego realizację, projekty straciły ważność a budżet przekierowano gdzie indzie.

Poinformowano także, że przy realizacji projektów dzielnicowych uwzględniane są potrzeby rowerzystów, powołując się na:

  • Planowany łącznik Tomcia Palucha, Starodęby i Sosnkowskiego;
  • Remonty dróg jednokierunkowych wprowadzające kontraruch;
  • Wprowadzanie stref Tempo 30;
  • Plany rozwoju sieci na os. Gołąbki;

Co do tego w sumie nie ma zastrzeżeń, poza tym, że… Na ul. Balbinki o kontraruchu zapomniano, a część projektów dotyczących kontraruchu z Budżetu Obywatelskiego była… negatywnie opiniowana przez dzielnicę w ostatnich latach. Niemniej jednak mimo negatywnej opinii dzielnica ich nie blokowała – tyle dobrze.

Czy jest to kompleksowy plan na 5 lat? Nie. Ale zawsze jest to jakiś start i mam nadzieję, że punkt wyjścia dla nowego Zarządu Dzielnicy.

Link do PDF.

Nr 59 – Upamiętnienie ofiar katastrofy kolejowej w Ursusie

Urząd Dzielnicy Ursus wyśle pismo do PKP żeby dowiedzieć się, na jakim etapie jest sprawa – obecnie stanęło na tym, że upamiętnienie ma się znaleźć w przejściu podziemnym łączącym ul. Traktorzystów i ul. Wiosny Ludów, jako, że jest to teren kolejowy.

Ubolewam nad tym, że w odpowiedzi zupełnie pominięto zaangażowanie w sprawę upamiętnienia katastrofy kolejowej p. Pawła Makowca – mimo wymiany wielu pism z przedstawicielami Urzędu Dzielnicy oraz Zarządu Dzielnicy.

Link do PDF.

Nr 62 – W sprawie rozmów z właścicielem “Arsusa” o dalszym wynajmie

W skrócie – dyrektor „Arsusa” p. Bogdan Łopuszyński zwracał się do właścicieli (PT Construction) z prośbą o wydłużenie terminu dzierżawy. Niestety, postawa właściciela sprawia, że w ocenie p. dyrektora złożona oferta „jest niewiarygodna, oparta na braku zaufania i braku szczerych chęci”.

W tej sytuacji bez zmiany podejścia ze strony PT Construction trudno będzie osiągnąć w tej sprawie porozumienie. A szkoda.

Więcej informacji nt. „Arsusa” i sąsiednich działek znajdziecie w podsumowaniu Komisji Gospodarki Przestrzennej i Komunalnej.

Link do PDF.

Nr 63 – Wymiana uschniętych drzew przy ul. Hennela

Planowana jest wymiana 4 szt. drzew jesienią, o ile pozwoli na to budżet. Odbiór nastąpił w 2017 roku, także gwarancja już się zakończyła.

Co do przedłużenia ul. Hennela do ul. Traktorzystów – na ten moment nie ma możliwości ustalenia daty budowy.

Link do PDF.

Nr 64 – Uschnięte drzewa przy Taylora oraz czy są na gwarancji

Ulica Taylora została odebrana 11 stycznia 2023 roku. Kontrola przeprowadzona 10 czerwca 2024 roku nie wykazała martwych drzew w pasie drogowym (moim zdaniem przynajmniej jedno jest martwe, a kilka jest znacząco osłabionych – ale w takim razie dajmy im szanse).

Jeżeli kolejna kontrola wykaże uschnięcie drzew, będą one wymieniane w ramach możliwości budżetowych. W planowanych umowach jest uwzględniana usługa podlewania nasadzeń.

Informacji o tym, czy drzewa są objęte gwarancją brak. Ale to mam nadzieję, że ustalimy w ramach prac Komisji Rewizyjnej.

Link do PDF.

Nr 66 – Zabezpieczenie starego kanału wentylacyjnego na tyłach OK Arsus

Przekazane do właściciela terenu (najpewniej jest to firma Unihouse). Zobaczymy czy przyniesie to efekt.

Link do PDF.


PS. Nie zdążyłem złożyć w tym temacie interpelacji, ale kilka osób dopytywało o przejezdność drogi rowerowej w ciągu wiaduktu WD-64 w trakcie budowy dróg dojazdowych. Otóż przejezdności nie będzie, ponieważ DDR zmieni przebieg, co widać przy porównaniu projektów ze stanem obecnym.

Za szybką i profesjonalną odpowiedź dziękuję p. Markowi z Wydziału Infrastruktury.


Poprzednia część: Interpelacje i Odpowiedzi – 13 czerwca 2024

Kategorie
Komunikacja Miejska

Czy Warszawę stać na autobusy elektryczne?

Obecna ustawa o elektromobilności nakłada na samorządy większych miast obowiązek wykonywania 30% przewozów w transporcie zbiorowym za pomocą pojazdów niskoemisyjnych. Niestety, autobusy elektryczne to najgorszy z możliwych wyborów. Oto dlaczego.

“Może i drogi, ale za to ma mały zasięg”

Autobusy elektryczne nie są pozbawione zalet. Należą do nich bezemisyjność (czyli brak emisji jakichkolwiek spalin), prostota konstrukcji (silniki elektryczne są mniej skomplikowane od spalinowych) i cicha eksploatacja.

Niestety, na tym zalety “elektryków” się kończą. Wymagają one ogromnych i ciężkich baterii, które przekładają się na niewielki zasięg. Zasięg ten dodatkowo kurczy się zimą, a żeby zapewnić pasażerom ciepło, trzeba i tak spalić nieco oleju napędowego za pomocą systemu ogrzewania (popularnie zwanego webasto). Na pętlach trzeba instalować stacje ładowania, które potrafią sprawiać problemy eksploatacyjne przy mokrej i mglistej pogodzie.

Cisza i bezemisyjność są bardzo pożądane w pojazdach komunikacji miejskiej. Pojazdy elektryczne szczególnie nadają się do obsługi niewielkich, zabytkowych obszarów, w których nie opłaca się budowa sieci tramwajowej albo instalacja sieci trakcyjnej.

Dwa elektryki to pięć diesli

Problem w tym, że w Warszawie autobusy elektryczne nie są używane w takich warunkach. Jeżdżą po Trakcie Królewskim, po którym i tak dopuszczony jest ruch samochodów. Ich bezemisyjność tonie w morzu emisji z komunikacji indywidualnej. Wątpliwy jest też zysk z cichej eksploatacji. Widoczny natomiast staje się podstawowy problem, czyli koszty.

Według analizy kosztów i korzyści sporządzonej w 2019 roku na zlecenie miasta Gniezno, koszt jednego autobusu spalinowego klasy MAXI wynosi ok. 900 tys. złotych. Takie autobusy często są eksploatowane przez 15-20 lat.

Tymczasem koszt porównywalnego elektryka to ponad 2 miliony 200 tysięcy złotych. Trudno powiedzieć, jak będzie wyglądała np. żywotność jego baterii po 10 latach eksploatacji, ale doświadczenia z mocno używanymi autami elektrycznymi budzą poważne wątpliwości.

Czy to się opłaca?

Wątpliwy jest też sens ekonomiczny zakupu tego typu pojazdów. Jeżeli podstawowym celem komunikacji zbiorowej ma być zapewnienie mieszkańcom sprawnego transportu z punktu A do punktu B, to w ich interesie jest zakup większej liczby autobusów. Jasne, diesle kopcą. Ale mówimy o pojazdach spełniających normy Euro 6, ponadto mogących przewieźć ponad 100 pasażerów jednocześnie. W przeliczeniu na pasażera, ich emisje są z dużo mniej uciążliwe niż emisje z kilkudziesięciu aut.

Jeżeli chcemy te emisje dodatkowo redukować, możemy kupić autobusy na gaz naturalny (CNG). Tego typu pojazdy jeżdżą już z powodzeniem po ulicach Warszawy, i choć są droższe od autobusów z silnikiem diesla, to nie aż tak jak elektryki (koszt jednostkowy autobusu CNG klasy MAXI to 1,4 mln złotych).

Wybierając elektryki, trzeba również pamiętać o tym, że podstawowym źródłem energii elektrycznej w Polsce nadal pozostaje węgiel. Co prawda emisja z elektrociepłowni jest mniej uciążliwa niż bezpośrednio z rury wydechowej (chociażby dzięki filtrom oraz… wysokości komina), ale nie czarujmy się – nawet najwydajniejszy autobus elektryczny w Polsce jest tak naprawdę zasilany węglem.

Dlaczego nie trolejbus?

Jest jeszcze rozwiązanie, które pozwala połączyć bezemisyjność, ciszę oraz koszty utrzymania systemu. Są to trolejbusy. Choć większości mieszkańców Warszawy kojarzą się z czasami PRLu, warto zauważyć, że nowoczesne trolejbusy przeszły daleką drogę od awaryjnych pojazdów użytkowanych m.in. na drodze do Piaseczna.

Do zalet trolejbusów należy to, że obecnie nie są zasilane wyłącznie z sieci trakcyjnej. Dzięki bateriom i kondensatorom są w stanie przejechać niewielki dystans “o własnych siłach”, dzięki czemu awaria jednego trolejbusu nie powoduje zatoru na całej linii. Wyglądają równie nowocześnie i “sexy” co nowoczesne autobusy elektryczne. Ponadto, ponieważ nie muszą oszczędzać baterii, mogą z powodzeniem wykorzystywać energię elektryczną do obsługi klimatyzacji oraz ogrzewania.

Budapest trolleybus: Solaris Trollino 18 # 9013 - a photo on Flickriver
Nowoczesny trolejbus polskiej marki Solaris na ulicach Budapesztu.

Co prawda system trolejbusowy wymaga większych nakładów początkowych od autobusu elektrycznego przez koszt budowy sieci trakcyjnej, ale w kolejnych latach wydatki te szybko się zwracają (m.in. dzięki (nieco) niższemu kosztowi samych pojazdów – zaczynającemu się od ok. 1,8 mln złotych za trolejbus klasy MAXI, brakowi problemów z
„kurczeniem się” pojemności baterii, brakowi konieczności dogrzewania trolejbusów dieslem, mniejszemu zużyciu energii w porównaniu do autobusów spalinowych etc.).

Krytycy narzekają na to, że sieć trakcyjna brzydko wygląda i zaburza zabytkowy charakter starych dzielnic. Być może, nie zaprzeczam. Uważam jednak, że jest to kwestia gustu – przykłady z Budapesztu czy Brna pokazują, że sieć trakcyjna nie musi rzucać się w oczy.

Jest jeszcze jedna opcja, czyli autobusy wodorowe, ale jak zwracają uwagę komentatorzy (dzięki Lombat!) są one póki co nieopłacalne. Koszt jednostkowy jest ponad dwukrotnie wyższy od elektrycznego, a i sam wodór nie jest szczególnie tani.

Podsumowując

Autobusy elektryczne to gadżety do obsługi linii turystycznych w zabytkowych centrach miast. Ich opłacalność na dłuższych, stałych trasach szybko blednie w porównaniu do autobusów spalinowych – czy to zasilanych olejem napędowym czy CNG. Ponadto autobusy spalinowe są ponad dwukrotnie tańsze od elektryków, dzięki czemu można kupić ich więcej.

Alternatywą w kwestii elektromobilności są tramwaje (wymagające dużych nakładów początkowych oraz drogiego taboru) oraz trolejbusy (dużo tańsze w obu kategoriach, choć nadal droższe od taboru spalinowego). Te drugie wydają się mieć spory potencjał w miejscach, gdzie już teraz zostały wytyczone buspasy.

Co prawda trolejbusy wymagają większych nakładów kapitałowych na początku (budowa sieci trakcyjnej oraz zakup dość drogich pojazdów), ale korzyści z eksploatacji oraz dużo niższy koszt samych pojazdów sprawiają, że nakłady te się zwracają.

Problem w tym, że trolejbusy i tramwaje nie są dla samorządowców tak sexy jak elektryki. Dowodem mogą być chociażby pełne dumy wpisy samorządowców na Twitterze, tak jak ten – autorstwa wiceprezydenta Łodzi Adama Wieczorka, w którym chwali się on, że Łódź stawia na elektromobilność… podczas gdy każdego roku z powodu złego stanu infrastruktury wyłączane są z użytkowania kolejne fragmenty łódzkiej sieci tramwajowej.

Niemniej jednak od skutecznych samorządowców oczekiwałbym raczej kierowania się rachunkiem zysków i strat, a nie wyłącznie tym, co będzie lepiej wyglądało w spotach wyborczych.

A co mają zrobić samorządy, na których ustawa wymusza 30% pojazdów elektrycznych we flocie? Cóż, jedynym wyjściem wydają się być… Samochody elektryczne. Co prawda mają one wszystkie wady elektrycznych autobusów, ale koszty ich zakupu są niższe. Nie ma się też co oszukiwać, urzędowe osobówki nie pokonują dziennie tylu kilometrów co autobusy, a ich niski zasięg może być błogosławieństwem, jeżeli chodzi o “pożyczanie” służbowych aut na prywatne wycieczki 😉

Może i nie pojedziesz nim w trasę, ale czy z punktu widzenia urzędu to wada?

PS Wszystkie podane koszty pojazdów są orientacyjne – ostatecznie i tak zależą od liczby zamawianych pojazdów, producenta, klasy pojazdu itd. Można jednak przyjąć, że w szeregu od najdroższych do najtańszych niemal zawsze będą to tramwaj, autobus elektryczny, trolejbus, autobus CNG i na końcu autobus z silnikiem diesla.