Jakiś czas temu w Alejach Jerozolimskich za ul. Ryżową stanął sobie fotoradar. Szybko stał się rekordzistą w liczbie zrobionych zdjęć, za czym poszła rzecz jasna fala mandatów karnych dla nieuważnych kierowców.
Mandat zaliczyć tam łatwo, bo Aleje Jerozolimskie od Ronda Zesłańców Syberyjskich aż do Ursusa mają charakter drogi quasi-ekspresowej – częściowo bezkolizyjnej, z wiaduktami, na której mało kto przestrzega formalnego ograniczenia prędkości do 70 km/h.

Ale już za al. 4 Czerwca 1989 r. Aleje Jerozolimskie z powrotem wjeżdżają “do miasta”. Zaczynają się zjazdy – do McDonaldsa (a w przyszłości również do ul. Prystora), na Rawską, Żywiecką, Ryżową, Starodęby, Spisaka, Sosnkowskiego. Potem znowu mamy węzeł o standardzie autostrady i znów jazdę przez kolizyjne skrzyżowania w Piastowie.
I tak już do samego Pruszkowa.
My Love For You Is Like A Truck
Na “kolizyjnych” odcinkach obowiązuje ograniczenie do 50 km/h, poza nimi – do 70 km/h. Nie jest to jednak szczególnie intuicyjnie oznaczone (na Google Street View nie tak łatwo znaleźć znak informujący o starcie terenu zabudowanego) i przy polskim stylu jazdy łatwo to przegapić.
Kierowcy reagują więc często wściekłością, a czasem również agresją – radar został już dwa razy zniszczony, raz przy pomocy tępego narzędzia, drugi raz przy pomocy siekiery. Ten drugi atak został nawet nagrany na wideo, dzięki czemu możemy zobaczyć bersekera z Ursusa w akcji.
Nie szukam dla tego zachowania usprawiedliwienia, bo moim zdaniem usprawiedliwienia nie ma. Niszczenie fotoradarów czy znaków drogowych to przejaw ciężkiego frajerstwa, bo one i tak wrócą – jak nie z ubezpieczenia, to z podatków. Tak, również tych odprowadzanych przez niepokornych przestępców buntowników z tzw. woonerfawki.
O Dualistycznej Naturze Jerozoli
Natomiast widzę pewną niekonsekwencję w działaniu władz miasta i województwa. Ponieważ gdy mieszkańcy pytają o lewoskręt z ul. Sosnkowskiego, to zdaniem zarządców drogi jest to niemożliwe, ponieważ jest to droga kategorii głównej przyspieszonej, na której odbywa się szybki ruch pojazdów.

Ale już przy Ryżowej nagle jest to zwykła, miejska ulica o prędkości 50 km/h na której kierowców trzeba pilnować fotoradarem.

Gdzie tu sens? Gdzie logika?
Wiem, że za Sosnkowskiego zmienia się zarządca drogi (z Warszawy na Mazowsze), ale zwykły człowiek tego nie wie. Nie wie też, czym kierują się urzędnicy ustanawiając początek i koniec terenu zabudowanego. Zwłaszcza w tej okolicy. To potęguje poczucie wkurzenia.
Czas połknąć tę żabę
Moim zdaniem al. Jerozolimskie na odcinku Pruszków – Ursus (z wyłączeniem fragmentu przy A2) będą z roku na rok coraz bardziej przypominały miejską ulicę, niż wylotówkę.

Sorry, po prostu w tą stronę to zmierza – budowane są kolejne bloki, pobocza się cywilizują, dochodzi infrastruktura rowerowa. Wysokiej prędkości i bezpieczeństwa nie da się w takiej sytuacji pogodzić, są to rzeczy które się w mieście wzajemnie wykluczają.

A skoro tak jest, to zarządcy powinni się dogadać, czytelnie oznakować je na 50 km/h, dodać lewoskręt z Sosnkowskiego i przestać próbować siedzieć na dwóch stołkach jednocześnie, bo ani to wygodne ani zdrowe.
Podsumowanie
Wiem, że wielu kierowców – tych co lubią jeździć szybko, ale bezpiecznie – będzie niezadowolonych z takiego rozwiązania. Ale jest to w obecnej sytuacji jedyna rozsądna droga. Po prostu.
Skoro przez 30 lat wolności nie potrafiliśmy wyłączyć korytarza Jerozolimskich z zabudowy mieszkalnej, to teraz musimy znieść tego konsekwencje z godnością.
Bonus: Czy fotoradar ratuje budżet państwa?
Fotoradar nie jest maszynką do poprawy budżetu ani łupienia kierowców. Wpływy z mandatów w 2024 roku wyniosły w całej Polsce 1,13 mld zł. Dla porównania, akcyza przyniosła ponad 90 mld zł, a PIT – ponad 97 mld zł. A nie są to jedyne źródła przychodów budżetu państwa (ponad 555 mld zł).
Mówimy zatem o wartości dokładnie 0,2% przychodów budżetu państwa. To tak, jakby osoba zarabiająca przeciętne wynagrodzenie (ok. 6200 zł „na rękę”) dostała do ręki 12 zł 40 gr miesięcznie.